Ambasador i Ambasadorka

Jakiś czas temu zarejestrowałam się na stronie Baby Ono i zostałam wybrana Ambasadorką ich marki. Jednak duzo bardziej pasuje ten tytuł mojemu Smykowi, bo to on przecież będzie testował ich produkty. Szczerze mówiąc myślałam, że na wybraniu się skończy, nie dostaniemy nic do przetestowania.
Jednak szczęście nam sprzyjało i 5 dni temu przyszła do nas mata edukacyjna "LEW":

Naszym zadaniem było przetestowanie jej, zwrócenie uwagi na kilka ważnych aspektów i wystawienie opinii. Na początku się troszkę rozczarowałam, bo matę już mamy. Dokładnie z FP, od dziadków na chrzciny. Tej macie od razu wystawiłam pozytywną opinię, bo świetnie wspomaga rozwój mojego misia:
Nasza mata ma muzyczkę, odglosy natury, światełka, karuzelę i dużo zabawek. Dlatego też matę z Baby Ono z góry uważałam za niewypał.
Przyznam szczerze, że przyjemnie się rozczarowałam. Po pierwszę, mata jest pluszowa, strasznie miękki i przyjemny materiał. Po drugie mata nie ma sztywnych pałąków jak ta z FP, tylko miękkie. Można je zginać, napierać główką, a krzywda się nie stanie. Po trzecie prosty montaż i demontaż, potem wykorzystamy ją jako kocyk. No i te urocze łapki lwa wystające z maty.
Chociaż...czy dla Wam ten lew przypomina lwa czy hipopotama? ;)
Wystawiam ocenę 5, bo mimo, iż ma mniej rzeczy od naszej maty, Baby Ono spisało się. Tymek jest zadowolony, piszczy z radości kopiąc łapki lwa, ewentualnie kopiąc zabawki na pałąkach.
Mata szeleści, piszczy, grzechocze, tak więc, czego chcieć więcej dziecku?

Mały Ambasador:

Komentarze