Warszawa u chrzestnej, Zarzecze u nas...

W weekend pojechaliśmy do Warszawy. Głównym naszym celem było odwiedzenie matki chrzestnej Tymcia, która nie widziała go od chrzcin.



Spotkaliśmy się tam też z inną kuzynką oraz wyruszyłam na spotkanie z Kamilą i Laurą (z forum października:)).
Jazda była długa, zajęło nam to 4 godziny. Tymoteusz na szczęście nie narzekał za bardzo na długą jazdą w jednej pozycji i upał jaki nam doskwierał. Zrobił sobie dwie krótkie drzemki, tylko podczas nich był spokojny. Tak to szalał, gadał, krzyczał, kopał, żywe srebro. :)



Podczas drogi nabył nową umiejętność - samodzielne picie z butelki. Tak więc w Warszawie mogłam cieszyć się tym, że pomimo 30st w cieniu, nie musiałam zmuszać Tymka do picia. Tak spodobała mu się ta samodzielnosć, ze cały dzień trzymał butlę w łapkach wypijając ponad pół litra napojów dziennie.
Po obiedzie u chrzestnej, wybrałam się z Tymciem pod ZOO, do parku. Tam spotkałam sie ze wspomnianymi już Kamilą i Laurą. Tak jak i w internecie, Kamila okazała się niesamowitą osobą, bratnią duszą. :) A Laura? Jeszcze piękniejsza niż w rzeczywistości!



Spotkanie niestety bardzo szybko minęło, jednak nasz weekend trwał dalej. Późnym popołudniem rozpaliliśmy grilla i spędziliśmy miło wieczór. Pogoda dopisywała niesamowicie.



W niedzielę Delektowaliśmy się słoneczkiem przy fontannie, a Tymcio, mimo osłaniania go z każdej strony, opalił buzię, nóżki i rączki.
Przy okazji Tymcio załapał od Laury mówienie typu "baba", "mama" itp. :)



Weekend minął bardzo szybko, aż żal bylo wyjeżdżać!




Pisząc tę notkę oczekuję gości, tym razem Ani i Laury, również z forum. Te panie mieliśmy już przyjemnosć odwiedzić w kwietniu. W planach mam aktywny dzień, oby pogoda dopisała!

Komentarze

Prześlij komentarz