Wczoraj mój pierworodny syn postanowił pokazać swój charakterek. Miejsce miała pierwsza pyskówka.
Miejsce: przedpokój, szafa.
Tymek otwiera drzwi, ja zamykam.
Mama: nie!
Syn: ta!
M: nie!
S: ta!
M: nie, nie!
S: ta, ta!
I tak dobre parę minut.
Koniec. :-)
Grunt, że nie doszło do rękoczynów. :)
OdpowiedzUsuńA to Ci gagatek:) Co za charrrrakter:) Testuje cierpliwość... mój młody to samo:)
OdpowiedzUsuńNo to się zaczęło... :P
OdpowiedzUsuńHaha i kto miał ostatnie słowo w tej pyskówce do powiedzenia? :P
OdpowiedzUsuńOczywiście, że mama :p Wprawdzie, Timi rzucił się na ziemię rozżalony, no ale... :P
OdpowiedzUsuńŻelazna Dama z Ciebie, i bardzo dobrze :P
UsuńJa raz Zuzce ze śmiechu pozwoliłam postawić na swoim i żałowałam przez tydzień, dopóki znowu się nie nauczyła, kto rządzi :P
Urocza pyskówka :). No to teraz czekać na te mniej urocze ;).
OdpowiedzUsuń