Dziecko też człowiek
Prawda ogólnie znana. Niektórzy twierdzą też, że dziecko powinno być traktowane jak dorosły. Tutaj jednak wolę myśleć troszkę inaczej. Wolałabym, aby jednak dzieci traktować jak dzieci, ale równe nam. Nie psujmy ich, nie psujmy im dzieciństwa.
Może ktoś uzna, że rozpieszczamy syna naszego. Pozwalamy mu naprawdę na bardzo wiele, pozwalamy korzystać z dzieciństwa, poznawać świat (któego jest tak ciekawy!). Jak coś jest jego, moze z tym robić co chce. Może skakać na dworze po swojej parasolce. Zniszczy? Dobrze. Zniszczy, bo chciał, zniszczy, bo chciał w tym momencie bawić się w ten sposób. Nie spodoba mu się to? Nauczy się, że trzeba inaczej traktować zabawki, rzeczy. Nie nauczy się? To nauczy się później.
Może biegać w kałuży w swoich kaloszach do woli, może w niej siadać, może być przemoczony. Wrócimy do domu i się przebierzemy. Dlaczego mam zabierać tyle radości? Ostatnio wspiął się na murek i chodził przy siatce. Nie zabroniliśmy, chodziliśmy tylko obok asekurując.
Są jednak zasady, których nagiąć się nie da. Przede wszystkim nie wolno bić.. Ma zakaz robienia jakiś tam rzeczy w domu czy na dworze, które mogą skończyć się zrobieniem sobie krzywdy.
Z drugiej strony jestem matką, która pozwala swojemu dziecku przewrócić się. Inaczej się nie nauczy, a mnie nie będzie całe życie przy nim, abym mogła go chronić!
Chce się umorusać jak mała świnka? W porządku, będzie chodził taki brudasek cały dzień i co komu do tego. :) On nie potrzebuje mieć zmienianych co sekundę koszulek, nie potrzebuje być kąpany pięć razy dziennie. Chce pokrzyczeć? Dobrze, przecież komu to przeszkadza? To naszą cierpliwość wystawia na próbę!
Są pewne rzeczy, których on nie zrozumie, dopóki sam nie spróbuje jak to będzie wyglądać, jak to zadziała. Pozwólmy mu poznać świat. Tak bardzo staram się nie używać słów "Nie wolno". Bo czy naprawdę jest to konieczne?
My pozwalamy naszemu synowi być dzieckiem, a Wy?
Może ktoś uzna, że rozpieszczamy syna naszego. Pozwalamy mu naprawdę na bardzo wiele, pozwalamy korzystać z dzieciństwa, poznawać świat (któego jest tak ciekawy!). Jak coś jest jego, moze z tym robić co chce. Może skakać na dworze po swojej parasolce. Zniszczy? Dobrze. Zniszczy, bo chciał, zniszczy, bo chciał w tym momencie bawić się w ten sposób. Nie spodoba mu się to? Nauczy się, że trzeba inaczej traktować zabawki, rzeczy. Nie nauczy się? To nauczy się później.
Może biegać w kałuży w swoich kaloszach do woli, może w niej siadać, może być przemoczony. Wrócimy do domu i się przebierzemy. Dlaczego mam zabierać tyle radości? Ostatnio wspiął się na murek i chodził przy siatce. Nie zabroniliśmy, chodziliśmy tylko obok asekurując.
Są jednak zasady, których nagiąć się nie da. Przede wszystkim nie wolno bić.. Ma zakaz robienia jakiś tam rzeczy w domu czy na dworze, które mogą skończyć się zrobieniem sobie krzywdy.
Z drugiej strony jestem matką, która pozwala swojemu dziecku przewrócić się. Inaczej się nie nauczy, a mnie nie będzie całe życie przy nim, abym mogła go chronić!
Chce się umorusać jak mała świnka? W porządku, będzie chodził taki brudasek cały dzień i co komu do tego. :) On nie potrzebuje mieć zmienianych co sekundę koszulek, nie potrzebuje być kąpany pięć razy dziennie. Chce pokrzyczeć? Dobrze, przecież komu to przeszkadza? To naszą cierpliwość wystawia na próbę!
Są pewne rzeczy, których on nie zrozumie, dopóki sam nie spróbuje jak to będzie wyglądać, jak to zadziała. Pozwólmy mu poznać świat. Tak bardzo staram się nie używać słów "Nie wolno". Bo czy naprawdę jest to konieczne?
My pozwalamy naszemu synowi być dzieckiem, a Wy?
Masz rację :). Pamiętam jak sama będąc małym szkrabem skakałam w kaloszach po kałuży a babcia stała obok i tylko się śmiała ;). Trzeba dziecku dać poznawać świat :).
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) Moje dziecko dopiero zaczyna poznawać świat, ale już teraz pozwalam mu samodzielnie to robić. Nie zabraniam się sparzyć (dziś np. włożył lapkę do talerza z zupą :P, a na słowa "nie wolno" i "musisz" reaguję alergicznie. Miło wiedzieć, że są ludzie, którzy podzielają ten pogląd wychowawczy ;)
OdpowiedzUsuń