Bamba

Tymcio strasznie przywiązał się do babci, z tego też powodu, postanowił nadać jej nowe, lepsze imię. Została Bambą (ewentualnie Mambą).
Bamba ma fajną pracę, siedzi na hali, gdzie ma wagi, dużo fajnych klientów, kalkulator, pieniążki, a nawet dwa wózki dla dzieci.
Tymcio z dalek wypatruje klientów, krzycząc na ich widok "pan!", potem biegnie do wagi i wręcz każe im kłaść na niej towar. Jak na prezesa przystało lubi siadać przy biurku i jedną ręką przybijać pieczątki, a drugą składać podpisy. Do momentu, aż nie zaczyna płacić klientom, nie jest źle. Kiedy to zaczyna robić - olaboga. ;)
Do Bamby staramy się jeździć każdego dnia, chociaż na chwilkę. Tymcio doskonale wie, gdzie idziemy i już z daleka woła "Bamba! Bamba!"
Dodatkowo czeka tam na niego kilka dodatkowych aktrakcji. Jedna znich to ćwiczące "L" na placu przed halą, a kolejne, to samochody odbierające towar. O, przykładowo ogromny samochód, który przyjeżdża odebrać pełny kontener i wstawić nowy.
Coś takiego:
Huk niesamowity, ale ile radości!


Z innych nowinek dnia naszego, dzisiejszego.
Tymcio oszust.
Wstał rano, więc jak zwykle po niego idę. Wchodzę od pokoju, a on leży na brzuszku z głową do ściany, oczy zamknięte i ogromny uśmiech na twarzy.
Pytam czy śpi, a on się chichra pod nosem. ;)

Potem udawał, że jest prześcieradłem. nakrył się nim i czekał, aż go schowam razem z pościelą. Kiedy schowałam, leżał nieruchomo, było słychać tylko cichy chichot.





U Bamby ukradł bratu butelkę i pierwszy raz wsadził do buzi i zaczął pić! Lekko mnie zszokował, bo bardzo szybko zapomniał do czego ejst smoczek i butelka i nigdy nie wiedział co ma z tym robić. A tu proszę, brat 7 miesięcy, a jego olśniło. ;))

Wróciliśmy do domu na drzemkę, ale jeszcze zabraliśmy Nemo na szybko na dwór, żeby się załatwił. Tymcio w wózku trzymał smycz.
Wjeżdżamy już po wszystkim windą, wysiadamy, a mnie coś nie pasuje. Zerkam, a Tymkowi opadła głowa. Pytam więc: Tymek! śpisz?!
W tym czasie główka szybko podniosłasię do góry, ślepka się szybko otworzyły, a on sam zaczął się śmiać. Te parę kroków z windy do domu nakrywał się czapką i próbował spać.
Weszliśmy do mieszkania, odnaleźliśmy królika, potem było słychać "ioioioio", więc musieliśmy też znaleźć wóz strażacki. Po zebraniu wszystkiego co potrzebne, wszedł do łóżeczka i poszedł spać.

A ja? A ja mam chwilę ciszy, spokoju, błogiego relaksu, bo Emisiek też śpi...

Komentarze

  1. no prosze jaki zartownis Wam rosnie. Super, uwielbiam dzieci z takim poczuciem humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tymus dba, zeby mamie nie zabraklo dziennej dawki smiechu! :)
    A miejsce bracy "bamby" to marzenie kazdego chlopca, z taka iloscia samochodow! Moj ma 7 miesiecy a oczy juz mu sie swieca do przejezdzajacych aut! ;)
    I ja tez uwielbiam te chwile oddechu kiedy oba moje Potworki spia w tym samym czasie (rzadko, bo rzadko, ale sie zdarza)!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz