Siii siii?
Uwaga! Są ludzie, których brzydzą dzieci w pieluchach, więc zapewne brzydzą je też dzieci bez nich (tak! naprawdę tacy ludzie istnieją!). Słowo "sisi" czy "kupka" też może kogoś urazić.
Radzę więc nie czytać, albo zaczerpnąć opini lekarza. :)
W maju podjeliśmy jednodniowe wyzwanie nocnikowania.
Ciężko było to nazwać nocnikowaniem, bo Tymek na jego widok dostawał histerii.
Z czystego lenistwa i rónież z wygody, nie zabraliśmy się za to ponownie.
Co jak co, ale nikt mi nie powie, że pieluchy to nie jest szalenie wygodna rzecz.
Zwłaszcza dla nas, gdzie na worze potrafimy spędzać calutki dzień, w tym większość w wózku spacerując.
Potem znowu doszłam do wniosku, że przed żłobkiem nie ma sensu uczyć, bo co jak w trakcie nauki on stwierdzi, że inne dzieci mają pieluchę to on też chce?
No, ale...
Cztery dni temu Tymka zaczęła wkurzać pielucha, domagał się ciągłej zmiany, nie pasowała mu.
Porozmawiałam ze znajomą, dała mi kilka wskazówek i trzy dni temu, po drzemce pieluchę zdjęłam.
Wyglądało to tak.
Dzień pierwszy.
Nie usiądę na nocnik. Nie i już.
O! Bajki! No dobra, to może jednak się skuszę. Nawet wygodonie, no i przewiewnie. Nie jest tak źle.
Idę się trochę pobawić, nie ma co siedzieć w jednym miejscu.
Oooo! Siusiam! To chyba nie tu miało być! Biegnę szybko na nocnik, jeszcze zdąże.
Udało się, mamusia jaka dumna! Poszliśmy razem wylać do tego dużego nocnika, potem przycisneliśmy przycisk, gdzie poleciało dużo wody i zrobiłem Pa!Pa!
Potem to już było podobnie, troszkę na podłogę, troszkę do nocnika, mama się i tak cieszyła, więc chyba mi się udało?
Dzień drugi.
Ledwo wstałem, a już mi zdjęła pieluszkę! A gdzie moje poranne sisi? A gdzie moja poranna feee?
Aaaaa, już wiem o co chodzi, znowu stoi nocniczek w pokoju. Mamusia pewnie chce, żeby tam robił siusiu.
Usiadła ze mną na kanapie i opowiada mi, jaki jestem już duży, dorosły, że pieluszki teraz będzie nosił Emilek. No skoro tak mówi, to dobrze, możemy spróbować. Ale jeśli mi się nie spodoba to chce pieluszkę spowrotem!
Teraz już nie dałem się zaskoczyć i nawet w trakcie zabaw jak chciałem zrobić sii, pobiegłem szybko na nocniczek. Udało mi się nawet kilka razy! W ogóle nie nasiusiałem na podłogę przez co nie przewracałem się ciągle jak wczoraj.
Mamusia mówiła mi też coś o kupce, że od teraz robimy ją do nocniczka, nie pieluszki.
Dlatego jak mamusia poszła robić Am (Emisiowi) jedzonko, ja skorzystałem z chwili samotności i zrobiłem fee do nocniczka. Jaka mama była dumna jak ją zawołałem, żeby jej pokazać! Wycałowała mnie, wyściskała, a przecież to tylko kupka. :)
Po spacerku byłem dzielny i też superowo radziłem sobie z nocniczkiem.
Wiecie, bez pieluchy jest naprawdę fajnie!
Dzień trzeci.
Kiedy mamusia przyszła po mnie rano do łóżeczka, kazałem sobie ściągnąć pieluchę. Taka zasiusiana i duża, niewygodna strasznie! Bez niej jest o wiele lepiej.
Kiedy tatuś odkurzał, troszkę mi się popuściło, tak bardzo przejąłem się, żeby mu pomóc. Ale to nic, zaraz pobiegłem na nocniczek i tam dokończyłem.
Potem nawet sam poszedłem się wysiusiać! Jaki tatuś był ze mnie dumny to nawet nie wiecie!
Jak wróciłem ze spaceru i mamusia mi ściągała pieluszkę, przerywałem jej ciągle mówiąc "siisii", bo już tak bardzo mi się chciało, a nie chciałem siusiać pod siebie!
Mamusi nie schodzi uśmiech z twarzy!
Teraz idę spać, bo jestem bardzo zmęczony myśleniem o tym nocniczku...
A jeszcze tyle dnia mnie czeka!
Ja od siebie powiem tylko tyle: ciekawe jak długa droga nas czeka i jak bardzo będzie wyboista. :)
Radzę więc nie czytać, albo zaczerpnąć opini lekarza. :)
W maju podjeliśmy jednodniowe wyzwanie nocnikowania.
Ciężko było to nazwać nocnikowaniem, bo Tymek na jego widok dostawał histerii.
Z czystego lenistwa i rónież z wygody, nie zabraliśmy się za to ponownie.
Co jak co, ale nikt mi nie powie, że pieluchy to nie jest szalenie wygodna rzecz.
Zwłaszcza dla nas, gdzie na worze potrafimy spędzać calutki dzień, w tym większość w wózku spacerując.
Potem znowu doszłam do wniosku, że przed żłobkiem nie ma sensu uczyć, bo co jak w trakcie nauki on stwierdzi, że inne dzieci mają pieluchę to on też chce?
No, ale...
Cztery dni temu Tymka zaczęła wkurzać pielucha, domagał się ciągłej zmiany, nie pasowała mu.
Porozmawiałam ze znajomą, dała mi kilka wskazówek i trzy dni temu, po drzemce pieluchę zdjęłam.
Wyglądało to tak.
Dzień pierwszy.
Nie usiądę na nocnik. Nie i już.
O! Bajki! No dobra, to może jednak się skuszę. Nawet wygodonie, no i przewiewnie. Nie jest tak źle.
Idę się trochę pobawić, nie ma co siedzieć w jednym miejscu.
Oooo! Siusiam! To chyba nie tu miało być! Biegnę szybko na nocnik, jeszcze zdąże.
Udało się, mamusia jaka dumna! Poszliśmy razem wylać do tego dużego nocnika, potem przycisneliśmy przycisk, gdzie poleciało dużo wody i zrobiłem Pa!Pa!
Potem to już było podobnie, troszkę na podłogę, troszkę do nocnika, mama się i tak cieszyła, więc chyba mi się udało?
Dzień drugi.
Ledwo wstałem, a już mi zdjęła pieluszkę! A gdzie moje poranne sisi? A gdzie moja poranna feee?
Aaaaa, już wiem o co chodzi, znowu stoi nocniczek w pokoju. Mamusia pewnie chce, żeby tam robił siusiu.
Usiadła ze mną na kanapie i opowiada mi, jaki jestem już duży, dorosły, że pieluszki teraz będzie nosił Emilek. No skoro tak mówi, to dobrze, możemy spróbować. Ale jeśli mi się nie spodoba to chce pieluszkę spowrotem!
Teraz już nie dałem się zaskoczyć i nawet w trakcie zabaw jak chciałem zrobić sii, pobiegłem szybko na nocniczek. Udało mi się nawet kilka razy! W ogóle nie nasiusiałem na podłogę przez co nie przewracałem się ciągle jak wczoraj.
Mamusia mówiła mi też coś o kupce, że od teraz robimy ją do nocniczka, nie pieluszki.
Dlatego jak mamusia poszła robić Am (Emisiowi) jedzonko, ja skorzystałem z chwili samotności i zrobiłem fee do nocniczka. Jaka mama była dumna jak ją zawołałem, żeby jej pokazać! Wycałowała mnie, wyściskała, a przecież to tylko kupka. :)
Po spacerku byłem dzielny i też superowo radziłem sobie z nocniczkiem.
Wiecie, bez pieluchy jest naprawdę fajnie!
Dzień trzeci.
Kiedy mamusia przyszła po mnie rano do łóżeczka, kazałem sobie ściągnąć pieluchę. Taka zasiusiana i duża, niewygodna strasznie! Bez niej jest o wiele lepiej.
Kiedy tatuś odkurzał, troszkę mi się popuściło, tak bardzo przejąłem się, żeby mu pomóc. Ale to nic, zaraz pobiegłem na nocniczek i tam dokończyłem.
Potem nawet sam poszedłem się wysiusiać! Jaki tatuś był ze mnie dumny to nawet nie wiecie!
Jak wróciłem ze spaceru i mamusia mi ściągała pieluszkę, przerywałem jej ciągle mówiąc "siisii", bo już tak bardzo mi się chciało, a nie chciałem siusiać pod siebie!
Mamusi nie schodzi uśmiech z twarzy!
Teraz idę spać, bo jestem bardzo zmęczony myśleniem o tym nocniczku...
A jeszcze tyle dnia mnie czeka!
Ja od siebie powiem tylko tyle: ciekawe jak długa droga nas czeka i jak bardzo będzie wyboista. :)
Idzie Wam świetnie !
OdpowiedzUsuńTylko nie spędzajcie już więcej dnia w worze :P
Miałam teraz poprawić, po Twoim komentarzu, ale po co? :D Umilmy sobie życie :D
UsuńSpoko, ja też robię mega literówki, a potem się z nich śmieję :P
UsuńTaaa... Ile się nagłowiłam co to jest "hutrem"... :P
UsuńDni spędzane na worze muszą być interesujące. ;)
UsuńGratulacje dla Tymka! Szybko idzie, oby tak dalej.
u nas nocnikowanie zaczelo sie jakis miesiac temu. i na chwile obecna jest super. z poczatku co chwile pytalam czy moze nie chce siku a teraz idzie sam do lazienki, sciaga spodnie i majtki, zalatwi potrzebe i przychodzi powiedziec. pielucha tylko na noc i ewentualnie jak jedziemy do jakiegos centrum handlowego lub hipermarketu. ale rzadko tam jezdzimy.
OdpowiedzUsuńU nas pielucha tylko do spania i na spacer, chyba że nie jedzie w wózku :)
Usuńu nas nocnikowanie zaczelo sie jakis miesiac temu. i na chwile obecna jest super. z poczatku co chwile pytalam czy moze nie chce siku a teraz idzie sam do lazienki, sciaga spodnie i majtki, zalatwi potrzebe i przychodzi powiedziec. pielucha tylko na noc i ewentualnie jak jedziemy do jakiegos centrum handlowego lub hipermarketu. ale rzadko tam jezdzimy.
OdpowiedzUsuńWspaniale! Gratuluję i trzymam kciuki za dalsze postępy!
OdpowiedzUsuńSuper, widać każde dziecko ma swój czas, oj jakbym chciała żeby i u nas to przyszło tak naturalnie
OdpowiedzUsuńJka trafisz w dobry moment to na pewno!
UsuńWydaje mi sie, ze idzie Tymusiowi swietnie! Trzy dni i prosze jakie postepy. My, zeby dojsc do takiego poziomu walczylismy z Bi pare tygodni. Teraz w zasadzie nie ma wypadkow (na wyjscia z domu, drzemki i noc ma pieluche), chociaz od czasu do czasu jednak zleje sie w gacie, no i po kilkudniowym rozwolnieniu przez pare dni robila kupe w majty. Ale tyle to da sie wytrzymac.
OdpowiedzUsuńHaha, wiem, ze niektorzy ludzie maja problem ze slowami siku i kupa i zawsze sie zastanawiam jak pisac o wyczynach dzieci, zeby nie wzbudzic w nikim niesmaku. A potem macham reka i stwierdzam, ze moj blog, moje prawa! ;)
obaczymy co będzie dalej, wczoraj po południu i dzisiaj już sam bez przypominania chodzi załatwiać wszystkie potrzeby ;)
UsuńAle... dzieciom się lubi zmieniać :P
brawo Tymus!
OdpowiedzUsuńMnie tam nie uraża słowo: sisi;P
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze wam idzie;) Oby już teraz tylko do przodu;)
Dobrze idzie Tymkowi ;) Trzymam kciuki by szło tak dalej ;) Z każdym dniem, coraz lepiej ;))
OdpowiedzUsuńSuper postęp! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńU nas niestety raz zrobi, raz nie zrobi, ale co najgorsze...NIE WOŁA!! Teraz dodatkowo znów jestesmy na turnusie więc znów się cofamy z nocnikowaniem... :(
Wy macie ważniejsze sprawy na głowie niż nauka nocnikowania :)
Usuń