Oceń mnie, ja ocenię Ciebie.

Lubimy oceniać, o, nawet bardzo lubimy. W naszym mniemaniu kobieta jest złą matką wtedy, kiedy nie robi tego co my uważamy za słuszne.

Zdecydowałaś się rodzić przez cesarskie cięcie, bo boisz się porodu? Jesteś egoistką, myślisz tylko o sobie! Jesteś złą matką.
Butelka z mlekiem modyfikowanym zamiast mleka z piersi?! Będzie Ci chorować na pewno! Jesteś złą matką.
Baby blues? Depresja poporodowa? Ale wymyślasz, dziecko to sama radość! Jesteś złą matką.
Dajesz smoczek? Niszczysz zęby, uzależniasz, będą kłopoty. Jesteś złą matką.
Nie szczepisz dziecka? Narażasz jego zdrowie i życie! Jesteś złą matką.
Posiłkujesz się, bądź ślepo wierzysz artykułom przeczytanym w internecie/gazecie? Jesteś złą matką.
Dajesz mleko krowie? Przecież obciążasz dziecku nerki! Jesteś złą matką!
Dajesz sól, dajesz cukier? Nie zależy Ci na zdrowiu dziecka! Jesteś złą matką.
Puszczasz dziecku bajki w nadziei, że chwilę odpoczniesz? Jesteś złą matką!
Zamiast uczyć dziecko samodzielnego spania, śpicie w Twoim łóżku razem? Jesteś złą matką.
Idziesz do pracy, zamiast poświęcać dziecku każdą sekundę swojego życia? Jesteś złą matką.
Szukasz niani, oddajesz dziecko do żłobka? Siedź z nim do 3 roku życia! Inaczej, jesteś złą matką.
Masz czasem dość swojego dziecka i marzysz o 5 minutach tylko dla siebie? Jesteś złą matką.
Wychodzisz z domu, zostawiasz dziecko z tatą/babcią/ciocią/koleżanką? Jesteś złą matką.
Dziecko wpada w nieuzasadnioną histerię, a Ty w głowie rzucasz setkami przekleństw i masz ochotę zamknąć je na balkonie? Jesteś złą matką.
Chodzisz z dzieckiem do McDonalda, podajesz mu dania gotowe, dajesz ketchup czy parówki? Jesteś złą matką.

Moja racja jest bardziej "mojsza", niż "twojsza".

Przyznaj, ile razy osądziłaś inną matkę za te lub inne rzeczy? Ile razy zdarzyło Ci się wpajać swoje racje, bo w końcu Ty wiesz lepiej? Ile razy nie patrząc na to, że ktoś ma prawo do własnych decyzji, krytykowałaś?

Ja robię tak wiele razy. W jakich kwestiach?
Na przykład nie uznaję cesarskiego cięcia jako pójścia na łatwiznę. Jestem w stanie zrozumieć kobietę, która panicznie boi się porodu (bo wiadomo, że cc ze wskazaniem to inna sprawa), ale nie jestem w stanie zrozumieć kobiety, która ma cc, bo... dziecko jest duże. No i? Faktycznie, to dość dobra wymówka, aby chociaż nie spróbować rodzić siłami natury.
Nie rozumiem mam, które wciskają opiekę nad swoim dzieckiem swojej mamie, bądź teściowej. Takie uszczęśliwianie na siłę.
Nie rozumiem spania z dzieckiem, jeśli jest niewygodnie rodzicom. Jeśli wszyscy są szczęśliwi - ok.
Nie rozumiem dawania syfiastego jedzenia z McDonalda na przykład, po co?
Nie rozumiem tych wszystkich terrorystek laktacyjnych.

Ktoś za to może nie rozumieć, dlaczego popieram karmienie butelką, mlekiem modyfikowanym.
Dlaczego dawałam dzieciom smoczki, czy też dlaczego wysłałam je do żłobka.
Ma prawo nie rozumieć ktoś, dlaczego oceniam kobiety, które rodziły przez cesarskie cięcie, bez powodu.
Ani też to, dlaczego Tymek je dokładnie to samo co my, z przyprawami, z patelni, z tłuszczem itp.

Nigdy nie dogodzimy wszystkim.
Ostatnio trafiłam na tekst Happyholic, gdzie pisze o tym, aby mówić dobrze o ludziach, ma to nam pomóc w byciu szczęśliwym. I wiecie co? Tak sobie myślę, nawet ja, która lubi oceniać, także przechodzące obok mnie osoby na ulicy, zgadzam się z nią.


Komentarze

  1. Niestety żyjemy w świecie gdzie wszyscy wszystko obnażają w wirtualnej przestrzeni Wszyscy są ekspertami od wszystkiego Ja staram się odcinać od ludzkich komentarzy inaczej można oszaleć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o internet to faktycznie prawda, tutaj jesteśmy "anonimowi", bądź po prostu nie musimy patrzeć komuś w twarz. Odwagi przybywa

      Usuń
  2. No to ja też jestem złą matką^^
    Ale wiesz co? Nigdy nie krytykuję na głos i nie oceniam. Rozumiem, że ktoś ma inne podejście niż ja - nic mi do tego. I szczerze przyznam, że chciałabym więcej nie słyszeć: "Śliwkę!? Dałaś mu śliwkę!? A co z jego wątróbką?"

    Powtarzam sobie w głowie: "Jestem oazą spokoju, jestem oazą spokoju..."

    OdpowiedzUsuń
  3. Na głos powiem tylko wtedy, kiedy uważam, ze dziecku dzieje się krzywda. Teraz zresztą też mam do tego wszystkiego inne podejście niż na przykład rok temu.

    Ciężko być idealnym... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przy krzywdzie - należy reagować. Swoją drogą, może ktoś pomyślał, że ja tą śliwką chcę dziecko swoje otruć? ;)

      Usuń
  4. dobrze i mądrze napisane. tez ocenialam, w swojej głowie, przeszło mi. im dłużej jestem mamą im więcej znam ludzkich pokretnych historii. czasem czyjeś postępowanie to nie wygoda tylko mus i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie działa to tak samo u mnie, im dłużej jestem mamą, tym bardziej przestaje na to zwracać uwagę

      Usuń
  5. Ostatnio dałam Matiemu Kubusia do picia, przy koleżance która ma córkę 3 dni starszą...oooooo masakraaaaaaaaa. Jej mina była bezcenna :) Jak zapytała, co Mati najbardziej lubi jeść, to już pominęłam schabowego, bo bałam się, że zawału dostanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No ja właśnie nie rozumiem dlaczego oceniasz kobiety które rodzą przez cc. Czyli te kobiety które rodza przez cc bo się boja sa ok ale te które mają wskazanie na cc bo dziecko jest duże to już sa złe? No sorki ale nie jesteś lekarzem i nie wiesz jak to jest kiedy dziecko z powodu, że jest duże nie może się urodzic i jest ryzyko duże że będą poważne komplikacje np. niedotlenienie...!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. No dla mnie to żadne wskazanie, bo PRÓBOWAĆ dla dobra dziecka powinna każda kobieta, lekarze idą na łatwiznę, bo po co iść najpierw na porodowke, a potem jak coś ciąć? dziecko zawsze powinno być najważniejsze (a lekarze na oko decydują o cc). Co lepsze znam kobietę mającą 152 cm, ważąca 40 kg, urodziła siłami natury, w Anglii, tam nie ma czegoś takiego jak cc bez konkretnych wskazań medycznych. Musiała tak urodzić, mimo iż dziecko było jak na nią ogromne, bo ponad 4kg. Nie apeluję o nakaz rodzenia sn, tylko o to by nie podciągać wszystkiego jako powodu do cc, które dla dziecka jest dużo gorszym rozwiązaniem. I po tym komentarzu powiem jedno, widać jak rodzilas i jakie było wskazanie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja już nie pójdę na porodówkę próbować :P

      Usuń
  8. I jeśli chodzi o strach przed porodem, każda kobieta się boi i nie o to mi chodzi. Chodzi o ataki paniki, które paraliżują na tyle, że kobieta nie jest w stanie współpracować i przeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przy pierwszym porodzie spraliżowało mnie coś, ale nie strach i nie potrafiłam przeć.
      nie wiedziałam jak to robić, mąż zatykał mi usta, nos oczy, ginekolog wypychał Emilkę z brzucha.
      nie wiem co to było, tak bardzo chciałam i tak bardzo nie wychodziło.
      przy drugim było łatwiej.

      Usuń
  9. UFFF, według Twojej wyliczanki do tej pory nie byłam złą matką :D ... ale właśnie zastanawiam się nad "złamaniem" pkt z krowim mlekiem XD
    Co do oceniania, to ja generalnie oceniam, komentuję, krytykuję, nie tylko matki. Z innymi matkami mam jednak największy problem, spożywam całe siły na walkę ze sobą, żeby nie mówić nic, ale cholernie mnie to frustruje, bo nie mogę patrzeć na postawy niektórych matek, aż żal dupę ściska. Muszę znaleźć sobie sposób na wyładowywanie agresji, która się wtedy we mnie rodzi. Jakieś pomysły? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha! czyli istnieją idealne matki :D
    Wiesz, w internecie to prosto, przeczytasz, uderzysz ręką w czoło, pomyslisz "ja pierdziu" i z głowy, ale co zrobić w realu? nie wiem! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie idealne, tylko kryteria podpasowały :P
      *pisałam o realu, tak jak mówisz, w necie nie hejtuję tylko wyłączam stronę ;)

      Usuń
    2. są idealne matki, każda dla swojego dziecka. poczyniłam o tym post i nadal się twardo tego trzymam. jestem matką idealną, ale dla swoich dzieci.

      Usuń
    3. Czytałam, pamiętam go i jak najbardziej się z nim zgadzam :)

      Usuń
  11. Mama Erba, kochana, Ty to nawet nie próbuj, no i daj popalić szpitalowi!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja staram się nie oceniać na głos, bo każdy ma inne podejście i inaczej ustawia sobie jakieś priorytety i oczywiście ma do tego prawo. Także nie chcę i nie życzę sobie, by mnie ktoś oceniał (w tych sprawach, co piszesz) - na głos, w myślach niech sobie robi, co chce. Właściwie, jak do tej pory nie miałam jakiś przykrych, czy dziwnych podobnych sytuacji. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tam nigdy nie słyszałam, żeby kobiety się nawzajem wyzywały od złych matek. Mylisz chyba pojęcia. To, że któraś postępuje inaczej i postępowanie drugiej uważa za złe nie znaczy, że ją ma za złą. Przejadły mi się już takie posty prawdę mówiąc. Nie wiem o co chodzi? Usprawiedliwić się chcesz? Każda ma swoje przekonanie i dziwne by było, gdybym np ja laktacyjna terrorystka nie oceniała zle karmienia mm skoro doskonale znam proces jego produkcji i w życiu bym tego syfu moim dzieciom nie dała. Jednak to, że uważam mm za złe nie znaczy, że matka która nim karmi jest złą matką. To chyba logiczne.

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba nie do końca zrozumiałaś sam post, jego ideę i ironię w nim zawartą. :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Łooooooo burzysz, burzysz :P
    Zła matko! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. czasami sobie myślę, że jestem złą matką, bo inną niż współczesne trendy, bo karmię mm, bo nie śpię z dziećmi, bo daję E parówki, ketchup, bo je to co my, bo jadła parę razy frytki, bo nie noszę H na rękach tylko kładę z zabawkami itd.
    oceniam inne matki fakt, ale raczej nei w kategoriach zła, lepsza,gorsza, po prostu nei rozumiem niektórych zachowań, bo są takie inne od moich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, że mamy podobnie? Jeżeli chodzi o podejście do dzieci, bo ja w sumie czytając Twoją wypowiedz, jakbym czytała o sobie. Wprawdzie nie myślę o sobie w kategorii "ta zła", raczej myślę o sobie jako o mamie, która chce wprowadzić dzieci w ten prawdziwy, nie wymyślony świat.
      Pisząc "zła matka" miałam na myśli kategoryzowanie, bo każdy z nas ocenia, mimo iż padły tu komentarze, że tak nie jest, że to nie prawda... może ciężko się przyznać przed samym sobą?

      Usuń
  17. niestety odkąd zostałam matka tak mam, że uważam że ja wiem lepiej co dla dzieci najlepsze, że nikt inny nie jest lepsza matka ode mnie staram się nie oceniać, ale razi mnie zachowanie innych...najlepsze jest to że dobrze mi z tym:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to w Twoim własnym przekonaniu masz być dobrą, ba, najlepszą mamą, nie w czyimś :)

      Usuń
  18. cesarka jest ble,niby powikłania....o powikłaniach to trąbią, ale porodach sn. o śmierci dzieci,niedotlenieniach,a najlepszym wypadku matka "tylko"przez 3 mies. nie może na tyłek uśiąść...rodzić naturalnie można, ale nie w tak niecywilizowanych porodówkach polskich... a mleko modyfikowane jest już ok...znaczy się punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...o tym że mleko matki jest znacznie lepsze,cenniejsze to już nieważne, BO TY karmisz mm,to już jest dobre. znaczy się jesteś taka sama jak te matki bezsenownie oceniające, bo też głupio oceniasz....
    Też nie rozumiem wpisu, bo jak cie nie obchodzi co inni myślą to nad czym się rozprawiać...niech każdy robi jak chce!
    mama po cesarce, karmiąca piersią;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ karmienie piersią to cudowna sprawa! Sama karmiłam młodszego synka tyle ile dało radę, ale mm nie krytykuję, bo nie widzę w nim nic złego! Jeśli chodzi o karmienie piersią to dla mnie tylko jedno jest bzdurą, ta cała świetna odporność dzieci. :)
      Z porodówkami w Polsce się zgodzę, bo coraz głośniej zaczyna się robić o tym. O porodówce u mnie w mieście obok już takie historie się słyszy, że strach tam rodzić!

      No i pewnie, ze każdy robi jak chce! Przecież o to właśnie w tym poście chodziło, to trzeba było wynieść. :) Skoro nie widzisz sensu postu, to po co czytasz, Anonimie? :)

      Usuń
  19. Czytam Cię, bo mam synka w wieku Tymka, byłyśmy kiedyś na wspólnym forum dla ciężarówek:) i tak jakoś trafiłam na tego bloga i czasem tu zaglądam, trafiłam na wpis-więc przeczytałam.
    Karmienie piersią to nie panaceum na odporność, karmiłam syna rok i też zdarzylo mu sie w tym czasie chorować...ale napewno dzieki karmieniu piersią lżej przeszedł jelitówke...
    Przestań już pisać jaką jesteś złą,wyrodną (wiem,ze to ironia) matka...to że karmimy dzieci parówkami itp. nie robi z nas złych rodziców! Wiekszośc robi tak samo, a wcale się do tego nie przyznaje tylko poprostu gra perfekcyjne mamusie!:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ah no pewnie, że nie! Ja popieram karmienie piersią jak najbardziej, bo mleko matki jest niesamowite, potrafi się dostosować do potrzeb dziecka :) Tylko z tą odpornością, a no właśnie... Przecież dobrze wiemy, że na odporność wpływa tyle róznych rzeczy! Jak na przykład dieta czy spacery! Dlatego ja atakuje nie matki karmiące tylko laktacyjne terrorystki. A je to nawet atakują mamy które karmią dzieci latami :) I masz racje, większość z nas robi coś o czym głośno nie powie. :) Część z tych rzeczy które opisałam w notce robię sama, część z nich robią znajome mi mamusie :) Moje spostrzeżenia o dziwo są głównie z internetu, bo w realnym życiu jakoś tak nie jest, mamy się wspierają :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Sylwia, toz Ty tu burze rozpetalas! :)
    Sama oceniam, a jakze, tylko ze w myslach. Na glos nie skrytykuje zadnej matki, bo kazda ma swoje metody i tyle. I nie oceniam nikogo w kategorii zla/ dobra, raczej pomysle sobie "rety, ja robie zupelnie inaczej!". :)
    Mnie akurat karmienie piersia przyszlo latwo, ale gdybym nie mogla tego robic, dalabym mm bez mrugniecia okiem. :) A odpornosc dzieci karmionych piersia to mit i tyle. Bi byla do 5-go miesiaca karmiona wylacznie cycem, a pierwsze przeziebienie podlapala juz w wieku 2 miesiecy i to w lipcu! :)
    Bi uwielbia tez parowki oraz zdarzylo jej sie jesc frytki z McDonalda. :)
    A mamom, ktore maja cesarke na zyczenie (bez wyraznych wskazan medycznych), zwyczajnie sie dziwie. Przeszlam porod naturalny i cc i jesli mialabym rodzic kolejny raz i mialabym w tym temacie cos do powiedzenia (bo cesarka z Nikiem byla przprowadzona w trybie natychmiastowym ze wzgledu na dobro malego), to zdecydowanie wybralabym porod silami natury. Znacznie szybciej dochodzi sie do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz