Krakała i wykrakała.
Macie tak czasem, że sobie sami coś wykrakacie? Ostatnimi czasy dużo osób pytało mnie jak chłopaki w żłobku. Emiś teraz z biegunką w domu (do ostatniej chwili łudziłam się, że to zęby), ale Tymek?! Tymek to jest gość, ponad miesiąc przechodzony i zdrów jak ryba.
No i tak wczoraj spotkałam w pracy znajomą, dłuższą chwilę porozmawiałyśmy, głównie o dzieciach naszych. Pojawił się też temat żłobka, chorowania, rotawirusa.
No poważnie, ostatnią rzeczą o jakiej bym pomyślała to fakt, że po tym jak zaraz wrócę do domu część naszej rozmowy się urzeczywistni.
Tymek późnym wieczorem obudził nas wymiotami. Spanikowany i wystraszony, nie chciał wejść do łóżeczka spać. Było dużo czytania i przytulania, zasnął.
I ten czas, kiedy my, rodzice kładziemy się łóżka bojąc się zasnąć, nasłuchujemy najmniejszego szeptu. I co?Wiadomo, zaraz kaszel, a tata zerwał się na nogi i już za chwilę trzymał na rękach wymiotującego syna.
Przytulanie i rozmowa:
-Tymuś, już dobrze?
-dobla
-lepiej się czujesz?
-lepie
Potem długie namowy, żeby poszedł spać z nami, zakończone sukcesem dopiero, kiedy stanowczo kazałam mu z nami iść.
U nas zwymiotował jeszcze raz, a raz próbował, ale nie mógł (straszne! dokładnie taka sama sytuacja byłą we wrześniu, co do słowa).
A noc? Mimo, że spędzona na czuwanie, głaskaniu po główce i przytulaniu, była idealna. Naprawdę.
Tymuś cały czas się do mnie przytulał, a kiedy potrzebował swobody, kładł się pomiędzy nami, opatulał kołdrą (tuląc do ust ręcznik) i tak sobie spał. Niby nic, ale nie dla nas, bo Tymek nigdy z nami nie śpi.
Rano wstał z uśmiechem na twarzy, pobiegł do brata i się do siebie szczerzyli.
Chciałabym wierzyć, że coś mu siadło na żołądku, ale to + biegunka Emisia nie wróży nic dobrego.
No i tak wczoraj spotkałam w pracy znajomą, dłuższą chwilę porozmawiałyśmy, głównie o dzieciach naszych. Pojawił się też temat żłobka, chorowania, rotawirusa.
No poważnie, ostatnią rzeczą o jakiej bym pomyślała to fakt, że po tym jak zaraz wrócę do domu część naszej rozmowy się urzeczywistni.
Tymek późnym wieczorem obudził nas wymiotami. Spanikowany i wystraszony, nie chciał wejść do łóżeczka spać. Było dużo czytania i przytulania, zasnął.
I ten czas, kiedy my, rodzice kładziemy się łóżka bojąc się zasnąć, nasłuchujemy najmniejszego szeptu. I co?Wiadomo, zaraz kaszel, a tata zerwał się na nogi i już za chwilę trzymał na rękach wymiotującego syna.
Przytulanie i rozmowa:
-Tymuś, już dobrze?
-dobla
-lepiej się czujesz?
-lepie
Potem długie namowy, żeby poszedł spać z nami, zakończone sukcesem dopiero, kiedy stanowczo kazałam mu z nami iść.
U nas zwymiotował jeszcze raz, a raz próbował, ale nie mógł (straszne! dokładnie taka sama sytuacja byłą we wrześniu, co do słowa).
A noc? Mimo, że spędzona na czuwanie, głaskaniu po główce i przytulaniu, była idealna. Naprawdę.
Tymuś cały czas się do mnie przytulał, a kiedy potrzebował swobody, kładł się pomiędzy nami, opatulał kołdrą (tuląc do ust ręcznik) i tak sobie spał. Niby nic, ale nie dla nas, bo Tymek nigdy z nami nie śpi.
Rano wstał z uśmiechem na twarzy, pobiegł do brata i się do siebie szczerzyli.
Chciałabym wierzyć, że coś mu siadło na żołądku, ale to + biegunka Emisia nie wróży nic dobrego.
Pidżama Party z Tatą.
Będzie dobrze. Wzorowi rodzice:)
OdpowiedzUsuńI u nas ciągłe choroby, już mam dość tej zimy, a przecież nawet śnieg nie spadł. Co to będzie jak nas zasypie i przyjdą mrozy?? Zdrówka dla całej rodzinki :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że liczę iż mróz wymrozi trochę te wirusy i będzie lepiej :)
UsuńZdrowia!
OdpowiedzUsuńTymek to naprawde jest gość :)
A wiesz, że słońce bardziej działa na wirusy niz mróz? :P
Po wakacjach powinno ich byc mniej :P
Zimą ludzie często nawet okien nie otwierają i kisza sie w tych bakteriach, a potem roznoszą po innych :/
Jesli chodzi o to krakanie to ja w to wierzę. :P
Nigdy nie szafuję zdrowiem Małej czy swoim, bo często mi się zdarzało że cos mówiłam a potem sie spełniało.
oh w ten sposób to ja też nie robię! Zaraz dojdzie do tego, że w ogóle nic nie będę mogła się odezwać w obawie, że się pochorują :D
Usuń