Cierpliwości chyba starczyło

Jak to już niejednokrotnie bywało, wracają powoli dobre czasy, humory coraz mniejsze, zasypianie coraz sprawniejsze. Teraz łapiemy siły na kolejny atak humorów Tymka, który nadejdzie pewnie równie niespodziewanie! Brrr!

No dobra, więc jest już całkiem nieźle.

Przypuszczam, że nie chwaliłam się "cudowną" nowiną, ponieważ ciągle miałam nadzieję, że to chwilowy kryzys, ale nie, jednak nie. Tymek zrezygnował z drzemki. Aaaaaaa! Brzmi przerażająco, nie?
Pomyśleć, że tak niewiele dzieci w tym wieku jeszcze śpi, a to przecież takie kruszynki, maluszki, biedaczki,no na pewno!!! potrzebują jeszcze spać w dzień, no! ;)
W żłobku z tego co wiem, Tymek śpi. Pewnie krótko, raz dwa, byle odbębnić, byle się nie czepiali.
Dzisiaj muszę zrobić wywiad panią, jak to wygląda, czy dają radę. ;)
Drzemek więc nie ma. Na szczęście Emiś jeszcze nie odwala takich numerów, bo to zwyczajnie byłoby poniżej pasa. :P

Wieczorem przez to jest tak padnięty, że... wymyśla. Wymyśla, że on jednak przyniesie sobie do łóżeczka zabawki i będzie po cichutku (tak, żeby nikt nie usłyszał czasem) się bawił. Czasem to jednak nie wychodzi zbyt dobrze, bo wnosi do łóżeczka stację kosmiczną i wysyła w kosmos owieczkę. A zabawka ta wydaje dźwięki i jak najbardziej słychać, że dziecko zamiast spać, to kombinuje. :P

Ciekawsze jest w sumie to, że ubzdurał sobie zasypianie... na podłodze. Mój jedyny komentarz w tej sytuacji będzie brzmiał następująco: eeeeeeehhhhhh.

No, ale dobrze, ten ciężki wiek, dwulatek w końcu ma dużo problemów na głowie, te różne skrajne emocje napadające na jego małą główkę.

Ale nic, to, nic to. Tak bywa, po postu, czasem. :P

Tylko jedno nie uległo zmianie. Jedzenie, a raczej jego ilości. Nie nadążam, nie ogarniam tego, jak tak dalej pójdzie to zbankrutujemy.
(Ps. Ja naprawdę nie wiem jak można zjeść 5 kotletów z indyka jednym ciągiem, nie będę pisać czym i w jakiej ilości zostało to poprawione praktycznie od razu, bo mi ktoś zarzuci, że przekarmiam dziecko, a w tych czasach lepiej uważać!)



Komentarze

  1. I u nas nie ma drzemek w weekendy. Natomiast w żłobku śpi bez problemu. Wydaję mi się, że to wpływ otoczenia - wszyscy śpią to i ja pośpię. Tylko wtedy wieczory są dramatyczne :P Ale też jakoś dajemy radę...są dni dobre, są gorsze, ale cóż, taki wiek :P
    Mati też ostatnio wziął do łóżka rakietę hehehehe popatrz jakie podobne upodobania mają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, a wysyła nią coś w kosmos? :D

      Usuń
    2. Próbował misia, ale na szczęście się nie zmieścił :)

      Usuń
  2. Ciesze sie, ze kryzys zazegnany. I zazdroszcze. :)
    Bi od paru tygodni ma problem z jedzeniem. Tyle, ze odwrotny od Tymka. Ona po prostu nie je NIC. Wszyscy mowia, zeby jej nie zmuszac. Jak zglodnieje to zje. Tere fere... Probowalismy. Jak czegos nie lubi to nie je caly dzien, a i tak nie zje. Jej menu ogranicza sie w tej chwili moze do 5-6 "dan"...
    Z drzemkami tez mamy problem. W tygodniu, u opiekunki spi bez problemu. W weekend, jak juz sie ja nakloni do spania, to tez potrafi przespac 2-3 godziny. Czyli chyba tego snu potrzebuje. Ale zagonienie je na drzemke wymaga zdolnosci niemal paranormalnych! :)
    A Bi jak nie spi w dzien, to wieczorem dostaje takiej glupawki, ze biega po domu z obledem w oczach i nie reaguje na najprostsze polecenia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czy inaczej nie zmuszaj. Wiem że dziecko musi jeść, ale do teraz mnie ciarki przechodzą, jak sobie przypomnę cały dzień i noc spędzone np. nad kanapką z serem, bo miałam zakaz odejścia od stołu, jeśli nie zjem, a sera (i wielu innych rzeczy) wtedy nie lubiłam.

      Usuń
  3. U nas Mi od maleńkości nie miała drzemki w ciągu dnia, czasem zdarzyło się że przysnęła np. na spacerze, albo po jakiś większych atrakcjach lub niskim ciśnieniu i tak jest w sumie do teraz. Właściwie to teraz nawet częściej jej się zdarza zasnąć, niż jak była niemowlakiem. A zasypiać na podłodze też lubi, wyciąga wtedy z szafy jakąś moją bluzkę, kładzie sobie pod głowę, miętosi jej róg i zasypia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A...w kwestii jedzenia, nie wiem czy obaj Twoi chłopcy razem wzięci są w stanie przegonić Mi ;) Nie nadążam z kupowaniem, bo zakupy zrobione na tydzień znikają w jeden dzień. Po warzywkach z mięsem moment i jest głodna, bochenek chleba? Co to dla niej?! Je więcej ode mnie, a jest takim drobnym kurczakiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jedzą np. 5 kotletów z piersi indyka, poprawiają od razu dwoma miskami zupy, potem od razu 3 miski chrupek :D

      Usuń
    2. A gdzie on te kotlety mieści? PS jakby Lidzia zjadła choć jednego w całości na obiad, to bym odtańczyła kankana na środku mej zacnej miejscowości.

      Usuń

Prześlij komentarz