Timi, Timi!
Dawno nie było nic o Tymusiu. A rozwija się chłopak niesamowicie. Mamy za sobą kilka naprawdę śmiesznych dialogów czy sytuacji. Im więcej mówi, tym jest zabawniej.
A odblokował się po wizycie u żłobkowego logopedy. Nic wielkiego się wtedy nie dowiedzieliśmy, mamy jedynie udać się do laryngologa sprawdzić czy wiązadełko i przegroda nosowa są w porządku.
W każdym bądź razie, od tamtej wizyty coś ruszyło. Doszło dużo nowych słów, zdania jakieś takie dłuższe.
Uczy się wprawdzie mówić S czy C, bo zamienia często na T, oraz K , bo owszem, mówi pięknie KOKO, ale nie wplata literki w inne słowa. Przypuszczam, że powodem jest to, że dopiero zaczyna nawijać. :)
Uwielbiam, kiedy zapytam o coś, słyszeć jego słodkie "jesce!". Uwielbiam, kiedy mówi "nie chcem". Uwielbiam, kiedy każde mi "tataj!"(siadaj). Uwielbiam jego odmienianie "z kim idziesz?" "z mamom".
Uwielbiam, kiedy mi opowiada, że "Ami nie (ś)pi, a tata w placy". Uwielbiam każde słowo, które dobiera z wielką uwagą, ale też to, które mówi bardzo szybko i muszę się zastanawiać o co chodzi (jak np. było kiedy chciał nam powiedzieć, że zrobił "ziaziu"). To co chce, już nam powie. Doczekaliśmy się. :)
Kiedy się zdenerwuje, wołam go do siebie, a on przychodzi na kolana i przerywa mój wywód swoim buntowniczym "nie, nie!". Ale zawsze znajdziemy jakiś złoty środek na rozwiązanie problemu.
Strasznie jest za Emiśkiem. Gonią się na czworaka po mieszkaniu, udając kury/psy/koty/samoloty/pociągi.
Na dzień dobry machają sobie mówiąc "cześć". Na pożegnanie mówią sobie "pa!".
Dają sobie buziaki i się przytulają.
Naśladują siebie nawzajem.
Kiedy krzyczy jakieś słowa Emiś, Tymek za nim powtarza. I na odwrót.
Do żłobka dalej chętnie chodzi. "Ciocie" ostatnio za każdym razem nazywają go swoim śmieszkiem.
Z drugiej strony też podobno potrafi postawić na swoim (niewiarygodne;)).
Śpi w żłobku coraz krócej.
W domu jak ma drzemkę to święto.
Ciągle jest nocnym śpiochem.
Ciągle jest żarłokiem. Kocha zupy, kocha mięcho, kocha wszystko.
Ciągle kocha pić i pić i pić...
Informuje nas o potrzebie skorzystania z nocnika, ale tylko wieczorem. Aby opóźnić porę spania.
Wtedy to się robią nocnikowe posiadówy...
Oczywiście informuje też, że pielucha pełna. Wiadomo, przeszkadza mu. Ale sam pampers jakoś już nie. :P
Jest moją osobistą przylepką. Codziennie, kiedy go budzą,wstaje z uśmiechem i wskakuje mi na ręce. Potem siedzimy i się długo przytulamy.
W ciągu dnia oczywiście wszystko ma robić mama. Chyba, że mama w pracy, to wtedy wszystko jedno kto.
Zaokrąglił się na buźce, żeberka też już tak nie wystają. A ja i tak byłam przyzwyczajona do szkapki w domu.
Jest małym zgrywusem.
A odblokował się po wizycie u żłobkowego logopedy. Nic wielkiego się wtedy nie dowiedzieliśmy, mamy jedynie udać się do laryngologa sprawdzić czy wiązadełko i przegroda nosowa są w porządku.
W każdym bądź razie, od tamtej wizyty coś ruszyło. Doszło dużo nowych słów, zdania jakieś takie dłuższe.
Uczy się wprawdzie mówić S czy C, bo zamienia często na T, oraz K , bo owszem, mówi pięknie KOKO, ale nie wplata literki w inne słowa. Przypuszczam, że powodem jest to, że dopiero zaczyna nawijać. :)
Uwielbiam, kiedy zapytam o coś, słyszeć jego słodkie "jesce!". Uwielbiam, kiedy mówi "nie chcem". Uwielbiam, kiedy każde mi "tataj!"(siadaj). Uwielbiam jego odmienianie "z kim idziesz?" "z mamom".
Uwielbiam, kiedy mi opowiada, że "Ami nie (ś)pi, a tata w placy". Uwielbiam każde słowo, które dobiera z wielką uwagą, ale też to, które mówi bardzo szybko i muszę się zastanawiać o co chodzi (jak np. było kiedy chciał nam powiedzieć, że zrobił "ziaziu"). To co chce, już nam powie. Doczekaliśmy się. :)
Kiedy się zdenerwuje, wołam go do siebie, a on przychodzi na kolana i przerywa mój wywód swoim buntowniczym "nie, nie!". Ale zawsze znajdziemy jakiś złoty środek na rozwiązanie problemu.
Strasznie jest za Emiśkiem. Gonią się na czworaka po mieszkaniu, udając kury/psy/koty/samoloty/pociągi.
Na dzień dobry machają sobie mówiąc "cześć". Na pożegnanie mówią sobie "pa!".
Dają sobie buziaki i się przytulają.
Naśladują siebie nawzajem.
Kiedy krzyczy jakieś słowa Emiś, Tymek za nim powtarza. I na odwrót.
Do żłobka dalej chętnie chodzi. "Ciocie" ostatnio za każdym razem nazywają go swoim śmieszkiem.
Z drugiej strony też podobno potrafi postawić na swoim (niewiarygodne;)).
Śpi w żłobku coraz krócej.
W domu jak ma drzemkę to święto.
Ciągle jest nocnym śpiochem.
Ciągle jest żarłokiem. Kocha zupy, kocha mięcho, kocha wszystko.
Ciągle kocha pić i pić i pić...
Informuje nas o potrzebie skorzystania z nocnika, ale tylko wieczorem. Aby opóźnić porę spania.
Wtedy to się robią nocnikowe posiadówy...
Oczywiście informuje też, że pielucha pełna. Wiadomo, przeszkadza mu. Ale sam pampers jakoś już nie. :P
Jest moją osobistą przylepką. Codziennie, kiedy go budzą,wstaje z uśmiechem i wskakuje mi na ręce. Potem siedzimy i się długo przytulamy.
W ciągu dnia oczywiście wszystko ma robić mama. Chyba, że mama w pracy, to wtedy wszystko jedno kto.
Zaokrąglił się na buźce, żeberka też już tak nie wystają. A ja i tak byłam przyzwyczajona do szkapki w domu.
Jest małym zgrywusem.
Hahaha, masz Zoo w domu : kury, koty, psy ;D
OdpowiedzUsuńTymek to uroczy chłopiec ;)
haha, wyobrażam sobie to buntownicze nie, nie, nie.
OdpowiedzUsuńjakbym moją E widziała.
i zawsze są powiedzane 3 nie z takim specyficznym grymasem.
dzieci chyba wszystkie się książkowo jednak rozwijają :)
Haha, chyba tak,bo u nas też jest typowo "nie, nie, nie" i kręci główką :D
UsuńBi nie powtarza nie nie nie, za to wrzeszczy ile sil w plucach: NIEEEE!!! ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszcze jedzenia i spania. Moje starsze dziecko je tylko kilka wybranych rzeczy, do lozka daje sie zagonic najwczesniej o 20:30 (ale najczesciej dochodzi juz 21...), a na nogach jest juz o 6:30... :/
Cieszę się, że w końcu się doczekałaś :)
OdpowiedzUsuńTeraz będzie coraz śmieszniej. A jak Emiś zacznie mówić to już w ogóle będzie jarmark w domu :)
Jak on fajnie wygląda w tym sweterze. :) Na koszulce za to powinna być zmiana na "chrupkowego potwora". ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak moja młodsza siostrzyczka tak mówiła :) też to uwielbiałam!
OdpowiedzUsuń