Błazen nadworny

Narzekałam sobie po cichu, że Tymek przestał mówić nowe słowa i w ogóle coś nie idzie do przodu. Narzekałam jeszcze dwa dni temu.

Wczoraj, tytuł: Błazen nadworny.

Kolejka u alergologa, czekamy przed drzwiami. Tymek chce wejść, tłumaczę więc, że on jest zdrowy, a Emiś chory, dlatego Tymek zostanie z tatą, a ja wejdę z bratem.
Tymek: Ja mam ała tutaj mamo! (pokazuje na obdartą rączkę).
Mądrze to sobie wymyślił nie?

Czas się ciągnie, nudzi nam się już. Tymek nas zabawia. Chowa rękę w rękach bluzy.
Tymek: Czaji maji... TADAM! szybko wyciągając rękę z rękawa.

W domu byliśmy późno, kładziemy chłopców do łóżek, standardowe rytuały. Gasimy swiatło, włączamy lampkę i czytamy.
Z tym, że mnie się czytać za bardzo nie chciało, wymiękam po dwóch książkach i mówię układając wieżę z ulubionych tytułów Tymka:
Mama: teraz Ci tata poczyta.
Tymek! Tata nie cyta, mama cyta. Pokazując każdą książkę oddzielnie, mówi:
Mama cyta to...i to...i to... i to... cyta to... cyta to...cyta to...

Wołam zdesperowana tatę. Tata wchodzi, ale Tymek dalej upiera się, że czyta mama. Tata daje książeczkę o warzywkach Emilkowi, żeby też pooglądał. Emil wkłada ją do buzi.
Tata: Emiś, ale nie jemy!
Tymek: wybuchając głośnym śmiechem Ami! Nie jemy, to cytamy! Hahahaha!
Po paru minutach śmiechu, Tymek z udawanym przerażeniem patrzy za tatę, gdzie powstał...cień!

Tymek: Tata! Aaaaaaaaaa! Potwój! Aaaaaaaa!
Tata zaczyna przybierać różne pozy, tak, żeby cień był ciekawszy.
Tymek rzuca się ze śmiechem pod kołdrę i spod niej krzyczy:
Tymek: Aaaaaaa! Potwój! aaaaa! Boje sie!!!

Tutaj nam zeszło na śmianiu z jakieś 20 minut. :D
Tata wyszedł, wołam:
Mama: Misiek! Zyrtec Emilowi!
Tymek! Miiiisieeeek! Zyltek Ami! Zyltek!

Dobra, zabieram się za książki, chociaż tak mi się nie chce...
Nie mogę znaleźć ulubionej, o motorze Marka, a, że znam na pamięć to...

Mama: Motor Marka jest żółto- czerwony, chłopiec kocha go jak szalony...
I w tym momencie dostałam po głowie i:
Tymek zły: Mama! CYTAJ!


Zasnęli...koło 22 wieczorem...

Rano, godzina 6:15, wchodzę do pokoju i śpiewam jak zawsze:
Mama: Słoneczka moje otwórzcie oczka...
Tymek mamrotając pod nosem:
Tymek: Mamo...jesce nie...



Komentarze

Prześlij komentarz