Majóweczka
Nie pamiętam już, kiedy mieliśmy 4 dni wolnego, tak, że wszyscy razem w domu, a nie jedno z nas w pracy.
Zdecydowanie najlepszą decyzją było pojechanie do Zarzecza. Już w drodze podobało się Tymkowi, który pokazywał i powtarzał ciągle "góry, góry". Chłopcy całą drogą spisywali się świetnie, a trochę nam dojazd zajął, przez korki.
Pierwotnie mieliśmy najpierw pojechać obejrzeć dinozaury do Inwałdu, ale nie mielibyśmy wtedy za wiele czasu na pobyt u znajomych.
W Zarzeczu chłopcy mieli dużo radochy, od razu przykleili się do piaskownicy i to tam spędzili większość dnia. Emilek wychodził tylko rozprostować nogi. ;)
Tymek od razu po wyjściu z auta obdarł mocno łokieć, tak więc zaliczyliśmy pierwsze porządne odkarzanie i plaster w życiu. Obyło się bez płaczu i krzyków. Kolejne godziny minęły "bezawaryjnie".
A czas spędziliśmy naprawdę miło, w doborowym towarzystwie, przy grillu.
Wszystkie dzieciaki spisały się na medal, były bardzo grzeczne, bawiły się razem.
Tymek od razu zaprzyjaźnił się z Laurą. Razem się bawili, chodzili za rękę, buziakowali i przytulali.
Ich wspólne zdjęcia są po prostu piękne.
Oni + wózek z lalką, tworzyli śliczną rodzinkę. :)
Dzieci było dużo, wszyscy wiekowo podobni, więc każdy znalazł kogoś do zabawy. :)
Emil nauczył się wchodzenia i schodzenia po schodach, męczył przy tym nieźle tatę. ;)
Koło 20 przebraliśmy chłopców w piżamy i wsadziliśmy do fotelików. Tata czytał bajkę, a mama prowadziła. Potem tylko przenieśliśmy w domu do łóżek i spali pięknie do rana, dając nam się naprawdę wyspać.
Jeśli chodzi o piątek, to w sumie go przespaliśmy. :) Po 15 wyruszyliśmy na zakupy, gdzie nam trochę zeszło i nie zdążyłam na trening, ale trzeba było przyszykować się do "domowego grilla".
Domowego dlatego, że pogoda nie dopisała, ale to nic, bo przecież liczy się towarzystwo, prawda?
Zrobiliśmy kiełbaski, mięso i pieczywo czosnkowe na grillowej patelni. :) Do tego dwie pyszne sałatki.
Bardzo szybko zleciał nam czas, bawiliśmy się bardzo dobrze, a chłopcy padli zaraz po wyjsciu znajomych z dziećmi.
Niedziela to już tradycyjnie pyszny obiadek u teściów. :)
Nam się bardzo majówka udała, a Wam? :)
Zdecydowanie najlepszą decyzją było pojechanie do Zarzecza. Już w drodze podobało się Tymkowi, który pokazywał i powtarzał ciągle "góry, góry". Chłopcy całą drogą spisywali się świetnie, a trochę nam dojazd zajął, przez korki.
Pierwotnie mieliśmy najpierw pojechać obejrzeć dinozaury do Inwałdu, ale nie mielibyśmy wtedy za wiele czasu na pobyt u znajomych.
W Zarzeczu chłopcy mieli dużo radochy, od razu przykleili się do piaskownicy i to tam spędzili większość dnia. Emilek wychodził tylko rozprostować nogi. ;)
Tymek od razu po wyjściu z auta obdarł mocno łokieć, tak więc zaliczyliśmy pierwsze porządne odkarzanie i plaster w życiu. Obyło się bez płaczu i krzyków. Kolejne godziny minęły "bezawaryjnie".
A czas spędziliśmy naprawdę miło, w doborowym towarzystwie, przy grillu.
Wszystkie dzieciaki spisały się na medal, były bardzo grzeczne, bawiły się razem.
Tymek od razu zaprzyjaźnił się z Laurą. Razem się bawili, chodzili za rękę, buziakowali i przytulali.
Ich wspólne zdjęcia są po prostu piękne.
Oni + wózek z lalką, tworzyli śliczną rodzinkę. :)
Dzieci było dużo, wszyscy wiekowo podobni, więc każdy znalazł kogoś do zabawy. :)
Emil nauczył się wchodzenia i schodzenia po schodach, męczył przy tym nieźle tatę. ;)
Koło 20 przebraliśmy chłopców w piżamy i wsadziliśmy do fotelików. Tata czytał bajkę, a mama prowadziła. Potem tylko przenieśliśmy w domu do łóżek i spali pięknie do rana, dając nam się naprawdę wyspać.
Jeśli chodzi o piątek, to w sumie go przespaliśmy. :) Po 15 wyruszyliśmy na zakupy, gdzie nam trochę zeszło i nie zdążyłam na trening, ale trzeba było przyszykować się do "domowego grilla".
Domowego dlatego, że pogoda nie dopisała, ale to nic, bo przecież liczy się towarzystwo, prawda?
Zrobiliśmy kiełbaski, mięso i pieczywo czosnkowe na grillowej patelni. :) Do tego dwie pyszne sałatki.
Bardzo szybko zleciał nam czas, bawiliśmy się bardzo dobrze, a chłopcy padli zaraz po wyjsciu znajomych z dziećmi.
Niedziela to już tradycyjnie pyszny obiadek u teściów. :)
Nam się bardzo majówka udała, a Wam? :)
My też spędziłyśmy majówkę całkiem dobrze:) chociaż dla Martynki 150 km w samochodzie w jedną stronę, to zdecydowanie za dużo . Więcej jutro i pojutrze o tym na blogu :)
OdpowiedzUsuńa dzisiaj zapraszam Cię do mnie na konkurs z okazji 2 lat mojego blogowania :) do wygrania imię z filcowych literek :) pozdrawiam
Ciekawe u kogo było tak fajnie? Kiedy robimy kolejnego przedszkolno/zlobkowego grupa?
OdpowiedzUsuńZdecydowanie czerwiec jest dobrym miesiącem :D
Usuńczyżby pierwsza miłość?
OdpowiedzUsuńtaka od piaskownicy?
a jakie zainteresowanie wózkiem :)
Już mając 6 miesięcy bardzo się polubili :) Ale potem dwa lata się już nie widzieli :)
UsuńWidać, że dzieciaki zachwycone. :)
OdpowiedzUsuńZakochalam sie w zdjeciu z dmuchawcem! BAJKA! Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńCzwarte zdjecie jest cudowne! Jak oni sie slodko przytulaja! W ogole widac, ze Tymcio jest strasznie uczuciowy i chetnie rozdaje calusy i przytulasy! :)
OdpowiedzUsuńCzerwiec minął a my nadal się nie spotkaliśmy! To co teraz? Kolejne 2 lata przerwy? O nie!
OdpowiedzUsuń