Wagary :)
Zawsze planuję swoje wolne z wyprzedzeniem, no jakoś tak sobie lubię, wtedy wiem, że wykorzystam je w pełni. Im więcej zaplanuję, tym mam większą pewność, ze chłopcy nie pójdą do żłobka. :D
Oczywiście tak też było teraz.
Środę jako tako udało mi się spędzić według planu. Po 16 A. pojechał po auto ze szwagrem, Emilek został z babcią, żeby nie trzeba było biegać z dwójką później, bo o 19 logopeda. Po wszystkim pojechaliśmy po Emilka, gdzie już wydawał się ciepły. W domu już się pokładał, dyszał, sapał. Nawet ciężko nazwać to było gorączką, bo miał maksymalnie w przeciągu kolejnych dni 38 stopni. Za to on sam, jak zwykle, wyglądał na dużo więcej.
Łzawienie z oczu, lejący katar, pokasływanie. Na drugi dzień gorączka zeszła, ale na dworze w momencie pojawiła się pokrzywka na twarzy. Już mi to wszystko zaczęło wyglądać podejrzanie. Teraz już wiem, że to nie choroba/przeziębienie, tylko reakcja organizmu na silne pylenie sosny... Dodatkowo wszędzie koszą trawy, no i mamy.
Tymka nawet nie było sensu wysyłać do żłobka, tak więc zrobiliśmy sobie dwudniowe wagary. :)
Emil od paru dni już nam pokazuje jak bardzo się zmienia. Już tak nie krzyczy, zrobił się bardzo rozumny, tylko jest jedno co tak strasznie denerwuje... Rzucanie. Rzuca wszystkim, nie ważne czy to zabawka, sztućce, jedzenie, książka, ubranie. Nie ważne, on i tak tym rzuci. Nie ważne czy na ziemię, czy meble, czy w lustro.
Oczywiście próbujemy go oduczyć, ale wygląda to tak:
Tymek i Emil bawią się na balkonie u dziadków. Emil rzucił autkiem.
Tata: Emil, podnieś to!
Zero reakcji.
Tymek: Amisiu, nie rzuca! Nie dam Ci!
Chwila namysłu.
Tymek podnosi autko: Masz, Ami.
Emiś zjadł swój serek, mówię mu, że nie ma.
Tymek: Tutaj jest Ami.
I proponuje mu nakarmienie swoim, Emil jak zawsze się zgadza, siada obok brata. Brat go karmi. Emil mu zabiera łyżkę i nią rzuca. Wszystko jest w serku.
Mama: Już nie dostaniesz Emil!
Tymek: Nie dam Ci Ami!
Chwila namysłu.
Tymek: No masz, Ami. :)
W ciągu tych dwóch dni, pokazali też jacy z nich fajny bracia.
Tańczyli za rękę do piosenek, bawili się razem, a nawet:
Rozwieszam pranie, gdy kończę, Tymek chce odnieść miskę do łazienki. Nie wiedzieć czemu, bierze też duży koc.
Tymek: Ami! Pomój! Sam nie dam jady!
Puszczaliśmy duuużo piosenek. Tymek niesamowicie przy nich szalał, śpiewając też. Pod wieczór, na spacerze, śpiewamy sobie "Lala, Lele, Lolo" i inne takie, jakoś wyszło, że w takt "Panie Janie". Tymek w pewnym momencie zaczął sobie śpiewać "Bim bam bom". Potem już zaczęliśmy śpiewać normalnie "Panie Janie" i gdzie ja, przyznaję się bez bicia, KOMPLETNIE śpiewać nie umiem, fałszuję niesamowicie, śpiewałam z synem na dwa głosy, nieźle, nie? ;)
Korzystałam też w ciągu tych dwóch dni i namawiałam Tymka na wspólną drzemkę w naszej sypialni. Tak więc najpierw świetnie nadająca się bajka dla chłopców TUTIU i spaaanko. :)
Padło też wiele inofmracji i pytań, których bym się po dwulatku nie spodziewała, upubliczniać nie będę. :P
Mamy też etap:
Mamo, co to jest? Mamo, co to będzie? Mamo, co to było?
Oczywiście tak też było teraz.
Środę jako tako udało mi się spędzić według planu. Po 16 A. pojechał po auto ze szwagrem, Emilek został z babcią, żeby nie trzeba było biegać z dwójką później, bo o 19 logopeda. Po wszystkim pojechaliśmy po Emilka, gdzie już wydawał się ciepły. W domu już się pokładał, dyszał, sapał. Nawet ciężko nazwać to było gorączką, bo miał maksymalnie w przeciągu kolejnych dni 38 stopni. Za to on sam, jak zwykle, wyglądał na dużo więcej.
Łzawienie z oczu, lejący katar, pokasływanie. Na drugi dzień gorączka zeszła, ale na dworze w momencie pojawiła się pokrzywka na twarzy. Już mi to wszystko zaczęło wyglądać podejrzanie. Teraz już wiem, że to nie choroba/przeziębienie, tylko reakcja organizmu na silne pylenie sosny... Dodatkowo wszędzie koszą trawy, no i mamy.
Tymka nawet nie było sensu wysyłać do żłobka, tak więc zrobiliśmy sobie dwudniowe wagary. :)
Oczywiście próbujemy go oduczyć, ale wygląda to tak:
Tymek i Emil bawią się na balkonie u dziadków. Emil rzucił autkiem.
Tata: Emil, podnieś to!
Zero reakcji.
Tymek: Amisiu, nie rzuca! Nie dam Ci!
Chwila namysłu.
Tymek podnosi autko: Masz, Ami.
Emiś zjadł swój serek, mówię mu, że nie ma.
Tymek: Tutaj jest Ami.
I proponuje mu nakarmienie swoim, Emil jak zawsze się zgadza, siada obok brata. Brat go karmi. Emil mu zabiera łyżkę i nią rzuca. Wszystko jest w serku.
Mama: Już nie dostaniesz Emil!
Tymek: Nie dam Ci Ami!
Chwila namysłu.
Tymek: No masz, Ami. :)
W ciągu tych dwóch dni, pokazali też jacy z nich fajny bracia.
Tańczyli za rękę do piosenek, bawili się razem, a nawet:
Rozwieszam pranie, gdy kończę, Tymek chce odnieść miskę do łazienki. Nie wiedzieć czemu, bierze też duży koc.
Tymek: Ami! Pomój! Sam nie dam jady!
Puszczaliśmy duuużo piosenek. Tymek niesamowicie przy nich szalał, śpiewając też. Pod wieczór, na spacerze, śpiewamy sobie "Lala, Lele, Lolo" i inne takie, jakoś wyszło, że w takt "Panie Janie". Tymek w pewnym momencie zaczął sobie śpiewać "Bim bam bom". Potem już zaczęliśmy śpiewać normalnie "Panie Janie" i gdzie ja, przyznaję się bez bicia, KOMPLETNIE śpiewać nie umiem, fałszuję niesamowicie, śpiewałam z synem na dwa głosy, nieźle, nie? ;)
Korzystałam też w ciągu tych dwóch dni i namawiałam Tymka na wspólną drzemkę w naszej sypialni. Tak więc najpierw świetnie nadająca się bajka dla chłopców TUTIU i spaaanko. :)
Padło też wiele inofmracji i pytań, których bym się po dwulatku nie spodziewała, upubliczniać nie będę. :P
Mamy też etap:
Mamo, co to jest? Mamo, co to będzie? Mamo, co to było?
wiesz Emilia odkąd zaczęła mówić też się uspokoiła, mniej histeryzuje.
OdpowiedzUsuńteraz krzyczy jak chce, żeby ją zauważono i gdy się jej wydaje,, że ma rację, ale do Heleny, ze czegoś nie może.
A wiesz, ze u Tymka takie zmiany chyba też zaszły jak zaczął mówić? Już nie pamiętam, bo on od dawna jest naprawdę pocieszny i kochany :)
UsuńZobaczymy czy u Emilka tez przystopowało, czy zaraz humory wrócą ze zdwojoną siłą :P
Ojj biedny Emiś :( ale że pokrzywka??? szok.
OdpowiedzUsuńTy lub mąż też jesteście alergikami?? Ja mam alergię na pyłki i widzę, że Matiego powoli zaczyna łapać. Kichanie, ciągły katar, rano ropa w oczach :/ tylko nie wiem na co ma alergię, bo nie chce mi się iść do alergologa :P
Niko na szczescie rzuca tylko jedzeniem z wysokosci krzeselka. Glownie dzieli sie resztkami z psem. :) Za to bije. Podchodzi do kogokolwiek i poklepuje raczka, z usmiechem na buzi czekajac na reakcje. My zwyczajnie lapiemy go za reke i tlumaczymy, ze nie wolno, za to Bi woli robic z siebie ofiare. Nie odsunie sie, ani mu nie odda (a normalnie nie waha sie, zeby go uderzyc lub popchnac), tylko stoi w miejscu i drze sie wnieboglosy. Oszalec mozna! ;)
OdpowiedzUsuńTymek ma złote serce. :)
OdpowiedzUsuńHello to all, because I am genuinely keen of reading this
OdpowiedzUsuńweb site's post to be updated regularly. It consists of good material.
Look at my site mbti kabc test descriptions