Koncert
W piątek koło 9 wyjechaliśmy z domu w kierunku Warszawy. Dobrze wszystko nam wróżyło, biorąc pod uwagę, że wyjeżdżaliśmy 3 razy.
Za pierwszym razem wracaliśmy się po 10 kilometrach, bo szwagier zapomniał biletu :-), za drugim razem wracaliśmy, bo dzwoniły panie ze żłobka, żeby odebrać Tymka, bo chyba ma biegunkę (co oczywiście okazało się fałszywym alarmem, ale wrócić się trzeba). Wracaliśmy się spod Częstochowy, zawieźliśmy Tymka babci i pojechaliśmy trzeci raz. Jeszcze dobrze nie wyjechaliśmy, a już nastukaliśmy 120 kilometrów! :-)
W Warszawie korek, próbowaliśmy go objechać, jakoś się udało i w ten sposób zawitaliśmy na Białołękę o godzinie 16:30. Niezły czas (normalnie to tak 3-4h drogi).
Szybki obiad i już autobusem na Stadion Narodowy.
Dość szybko i sprawnie przeszliśmy przez wszystkie bramki, odebraliśmy opaski na rękę i udaliśmy się pod scenę. Akurat zaczynali grać Alice In Chains, które kompletnie nie trafiało w nasze gusta. Staliśmy więc od 18:30 słuchając w ogólnie nieporywającej muzyki, gdzie nawet nogi same drgnąć nie chciały w jej rytm. Patrząc po stadionie, nie tylko my mieliśmy podobne zdanie, jednak ludzie oczekiwali gwiazdy wieczoru. :-)
Od 20 do 21 była przerwa, gdzie było szykowane wszystko pod główny koncert. Kiedy tylko Alice przestało grać, poczuliśmy napór ludzi, wszyscy zaczęli się ruszać pod scenę. Przed nas stanęło chyba dwóch koszykarzy. :-) Widoki więc żadne.
Ulotniliśmy się więc do tyłu, żeby chwilę posiedzieć i odpocząć. 20:55 a ludzie od dawna już nie napływali, dookoła nas było tyle luzu, że moglibyśmy fikołki robić, a mimo to, staliśmy tak blisko sceny, ze widzieliśmy i słyszeliśmy wszystko, bardzo dokładnie. Tutaj powinna pojawić się więc cała lista plusów biletów na GC. Za nami byli ludzie oddzieleni barierkami, na płycie. Ścisk totalny, ludzi od groma.
Na trybunach kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy w pewnym momencie zaczęli robić falę, krzycząc przy tym bardzo głośno. Efekt więc niesamowity.
I w tym momencie nie mam już za dużo do opisu. Na scenę wyszła Metallica i zaczął się niesamowity koncert. Fajna setlista, fajnie wszystko zorganizowane, jak dla mnie dobry dźwięk. Wszystko słyszeliśmy, wszystko widzieliśmy, wybawiliśmy się niesamowicie. Dookoła nas mnóstwo ojców z dziećmi. Chłopcy i dziewczynki siedzieli im na barana śpiewając i bawiąc się doskonale. Gdzieś tam przemieszczał się chłopiec w wygłuszających słuchawkach, w innym miejscu widzieliśmy dzieci z korkami w uszach. Wszystkie w koszulkach Metallicy.
Show było naprawę udane, koncert długi, naprawdę dobry. Wrażenia - bezcenne.
To nasz drugi koncert Metallicy, ale jednak zupełnie bez porównania.
Ludzie na trybunach w znacznej większości siedzieli, nie wiem jak utrzymali nogi na miejscu. :-)
Byłam również zaskoczona tym, jacy niepozorni ludzie bawili się na koncercie, prędzej przypuszczałabym, że spotkam ich w klubach czy na koncercie hiphopowym, a tu niespodzianka. To już widać nie te czasy, kiedy ludzie po samej nazwie wnioskowali, że jest tam darcie ryja. Ktoś kto miał ochotę się zagłębić, miał szansę przekonać się,że Metallica to przede wszystkim świetna muzyka i bardzo dobre tekty, zaśpiewane przez świetnego, charyzmatycznego wokalistę. :-)
Do następnego.
Za pierwszym razem wracaliśmy się po 10 kilometrach, bo szwagier zapomniał biletu :-), za drugim razem wracaliśmy, bo dzwoniły panie ze żłobka, żeby odebrać Tymka, bo chyba ma biegunkę (co oczywiście okazało się fałszywym alarmem, ale wrócić się trzeba). Wracaliśmy się spod Częstochowy, zawieźliśmy Tymka babci i pojechaliśmy trzeci raz. Jeszcze dobrze nie wyjechaliśmy, a już nastukaliśmy 120 kilometrów! :-)
W Warszawie korek, próbowaliśmy go objechać, jakoś się udało i w ten sposób zawitaliśmy na Białołękę o godzinie 16:30. Niezły czas (normalnie to tak 3-4h drogi).
Szybki obiad i już autobusem na Stadion Narodowy.
Dość szybko i sprawnie przeszliśmy przez wszystkie bramki, odebraliśmy opaski na rękę i udaliśmy się pod scenę. Akurat zaczynali grać Alice In Chains, które kompletnie nie trafiało w nasze gusta. Staliśmy więc od 18:30 słuchając w ogólnie nieporywającej muzyki, gdzie nawet nogi same drgnąć nie chciały w jej rytm. Patrząc po stadionie, nie tylko my mieliśmy podobne zdanie, jednak ludzie oczekiwali gwiazdy wieczoru. :-)
Od 20 do 21 była przerwa, gdzie było szykowane wszystko pod główny koncert. Kiedy tylko Alice przestało grać, poczuliśmy napór ludzi, wszyscy zaczęli się ruszać pod scenę. Przed nas stanęło chyba dwóch koszykarzy. :-) Widoki więc żadne.
Ulotniliśmy się więc do tyłu, żeby chwilę posiedzieć i odpocząć. 20:55 a ludzie od dawna już nie napływali, dookoła nas było tyle luzu, że moglibyśmy fikołki robić, a mimo to, staliśmy tak blisko sceny, ze widzieliśmy i słyszeliśmy wszystko, bardzo dokładnie. Tutaj powinna pojawić się więc cała lista plusów biletów na GC. Za nami byli ludzie oddzieleni barierkami, na płycie. Ścisk totalny, ludzi od groma.
Na trybunach kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy w pewnym momencie zaczęli robić falę, krzycząc przy tym bardzo głośno. Efekt więc niesamowity.
I w tym momencie nie mam już za dużo do opisu. Na scenę wyszła Metallica i zaczął się niesamowity koncert. Fajna setlista, fajnie wszystko zorganizowane, jak dla mnie dobry dźwięk. Wszystko słyszeliśmy, wszystko widzieliśmy, wybawiliśmy się niesamowicie. Dookoła nas mnóstwo ojców z dziećmi. Chłopcy i dziewczynki siedzieli im na barana śpiewając i bawiąc się doskonale. Gdzieś tam przemieszczał się chłopiec w wygłuszających słuchawkach, w innym miejscu widzieliśmy dzieci z korkami w uszach. Wszystkie w koszulkach Metallicy.
Show było naprawę udane, koncert długi, naprawdę dobry. Wrażenia - bezcenne.
To nasz drugi koncert Metallicy, ale jednak zupełnie bez porównania.
Ludzie na trybunach w znacznej większości siedzieli, nie wiem jak utrzymali nogi na miejscu. :-)
Byłam również zaskoczona tym, jacy niepozorni ludzie bawili się na koncercie, prędzej przypuszczałabym, że spotkam ich w klubach czy na koncercie hiphopowym, a tu niespodzianka. To już widać nie te czasy, kiedy ludzie po samej nazwie wnioskowali, że jest tam darcie ryja. Ktoś kto miał ochotę się zagłębić, miał szansę przekonać się,że Metallica to przede wszystkim świetna muzyka i bardzo dobre tekty, zaśpiewane przez świetnego, charyzmatycznego wokalistę. :-)
Do następnego.
Kurcze nigdy nie byłam na takim koncercie.
OdpowiedzUsuńNormalnie zazdroszczę, też by mi się przydałą taka odskocznia od rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńale Wy do siebie pasujecie. widać, że świetnie się razem bawicie i czujecie w swoim towarzystwie!
OdpowiedzUsuńno bosko!
Zazdroszcze! Tez lubie Metallice. No i nie pamietam kiedy ostatnio bylam na jakimkolwiek koncercie... :)
OdpowiedzUsuńMetalica to nie moje klimaty ale ze zdjęć da się wyczuć klimat którego troszkę zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńJa 19 sierpnia jadę na Timberlaka....ale kurde bilet mam na płycie i coś czuję, że będzie ścisk i walka o niezłe miejsce :)
OdpowiedzUsuńTo kiedy zabieracie chłopców na taki koncert??? :)
Może za dwa lata :-)
Usuń