Listopad
7 listopada.
Wychodzi na to, że od 7 dni nie myślę o niczym innym jak o zbliżającym się wycięciu migdała u Tymka.
Każdy z moich bliski potwierdzi to bez dwóch zdań! :P
Zwyczajnie stałam się monotematyczna. To chyba robi się nudne, nie?
Nie martwcie się, zostało jeszcze tylko 14 dni mojego ględzenia. ;-)
Ale zawsze mogę odpuścić bliskim i nie zamęczać ich gadaniem. W końcu mogę pomęczyć innych... pisaniem. :P
Zostało 14 dni. A więc tyle dni myślenia o:
a) czy się nie przeziębi?
b) czy morfologia będzie dobra?
c) co powie i zdecyduje anestezjolog 18 listopada?
d) jak Tymuś sobie poradzi przy kolejnym pobraniu krwi z żyły?
e) jak poradzi sobie z założeniem wenflonu?
f) czy nie będzie się bał?
g) czy będzie się dobrze czuł po?
h) czy będziemy musieli zostać na noc?
i) jak szybko miną objawy?
j) kiedy zacznie oddychać już tylko noskiem?
k) czy mowa nosowa zniknie od razu?
l) tak samo bezdechy? i czy sińce pod oczami też znikną?
m) czy dzięki temu pozbędziemy się mowy międzyzębowej?
Rajusiu, aż sama się przeraziłam czytając ile ja mam do myślenia przez te dwa tygodnie! ;-)
Każdy kto mnie zna, wie, że daleko mi do przewrażliwionej matki wariatki i nie izoluje moich dzieci od innych, chorych czy przeziębionych. No, to domyślcie się, pod jaką obserwacją będzie teraz każde dziecko w pobliżu Tymka. Będę mu lupą w nos zaglądać czy czasem nie ma ropnego katarku...
Albo wydam pozwolenie na widywanie się z nim tylko wtedy, kiedy zostanie pokazany mi (oczywiście dobry) wynik CRP, a może in nawet morfologii! :P
No sami rozumiecie! To, że dziecko mi nie choruje, może ewentualnie łapie katar, nie znaczy, że nie postanowi rozłożyć się teraz, po tylu miesiącach czekania na TEN miesiąc!
No. To już wiecie co trzeba zrobić, żeby móc się teraz z nami spotkać!
Wracam do mojego rozmyślania nad zbliżającą się operacją, w końcu widzieliście ile punktów muszę odhaczyć?!
Wychodzi na to, że od 7 dni nie myślę o niczym innym jak o zbliżającym się wycięciu migdała u Tymka.
Każdy z moich bliski potwierdzi to bez dwóch zdań! :P
Zwyczajnie stałam się monotematyczna. To chyba robi się nudne, nie?
Nie martwcie się, zostało jeszcze tylko 14 dni mojego ględzenia. ;-)
Ale zawsze mogę odpuścić bliskim i nie zamęczać ich gadaniem. W końcu mogę pomęczyć innych... pisaniem. :P
Zostało 14 dni. A więc tyle dni myślenia o:
a) czy się nie przeziębi?
b) czy morfologia będzie dobra?
c) co powie i zdecyduje anestezjolog 18 listopada?
d) jak Tymuś sobie poradzi przy kolejnym pobraniu krwi z żyły?
e) jak poradzi sobie z założeniem wenflonu?
f) czy nie będzie się bał?
g) czy będzie się dobrze czuł po?
h) czy będziemy musieli zostać na noc?
i) jak szybko miną objawy?
j) kiedy zacznie oddychać już tylko noskiem?
k) czy mowa nosowa zniknie od razu?
l) tak samo bezdechy? i czy sińce pod oczami też znikną?
m) czy dzięki temu pozbędziemy się mowy międzyzębowej?
Rajusiu, aż sama się przeraziłam czytając ile ja mam do myślenia przez te dwa tygodnie! ;-)
Każdy kto mnie zna, wie, że daleko mi do przewrażliwionej matki wariatki i nie izoluje moich dzieci od innych, chorych czy przeziębionych. No, to domyślcie się, pod jaką obserwacją będzie teraz każde dziecko w pobliżu Tymka. Będę mu lupą w nos zaglądać czy czasem nie ma ropnego katarku...
Albo wydam pozwolenie na widywanie się z nim tylko wtedy, kiedy zostanie pokazany mi (oczywiście dobry) wynik CRP, a może in nawet morfologii! :P
No sami rozumiecie! To, że dziecko mi nie choruje, może ewentualnie łapie katar, nie znaczy, że nie postanowi rozłożyć się teraz, po tylu miesiącach czekania na TEN miesiąc!
No. To już wiecie co trzeba zrobić, żeby móc się teraz z nami spotkać!
Wracam do mojego rozmyślania nad zbliżającą się operacją, w końcu widzieliście ile punktów muszę odhaczyć?!
Uwielbiam Cię!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nie tylko ja jestem PANIKARĄ ;)
Ty to sio na porodówkę. :D
Usuńno ja tam Ci sie nie dziwie, ze rozkminiasz :)
OdpowiedzUsuńWcale sie nie dziwie, ze sie denerwujesz... Niby wyciecie migdalkow to teraz rutynowy zabieg, ale Tymcio jest przeciez jeszcze malutki...
OdpowiedzUsuńNo i tak, ljesien oraz zima to chyba najgorszy czas na medyczne zabiegi, tyle wirusow w powietrzu...
Byłoby prościej, gdyby nie trzeba czekać tyle na termin :/
UsuńTrzymajcie się! i troszkę mniej nerwów bo to przechodzi na Synka
OdpowiedzUsuńJa to tak z jajem, denerwować to się będę 20 listopada, pewnie nie zasnę :D
UsuńTrzymam kciuki za Tymka i za Ciebie w szczególności.
OdpowiedzUsuńSama pamiętam swoje obawy przez słynnym botoksem Matiego...
Współczuję, ale wierz mi, że nie taki diabeł straszny :) Będzie wszystko dobrze!
A co do efektów zabiegu...no cóż, mam nadzieję, że wszystko zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! i tego Wam życzę :*