Usunięcie trzeciego migdałka

Jak dobrze być w domu! :)
Chociaż warunków wcale nie mieliśmy takich złych w szpitalu.

Zgłosiliśmy się przed siódmą do przyjęcia. Odczekaliśmy swoje w kolejce, musieliśmy iść do gabinetu pielęgniarki, pediatry i laryngologa.
Tymuś był najmłodszym pacjentem na oddziale.

Nie był szczęśliwy po dostaniu bransoletki na rękę, tak więc płaczącego badała go pediatra. ;) Na szczęście laryngolog już nie miała problemu, współpracował.

Pielęgniarka pytała nas o to jak będziemy spać. Na sali z innymi pacjentami, gdzie ja będę bez posiłków, dodatkowo spała na krześle, czy chcemy osobną salę, z dwoma łóżkami i z posiłkami dla mnie.
Oczywiście nic za darmo.
Koszt: 200zł.
Na pewno łatwiej bym przełknęła taką informację, gdyby nas wcześniej poinformowali o tym, a dodatkowo gdyby nas wcześniej poinformowali, że zostajemy na noc (a nie że wyjdziemy tego samego dnia).
Cóż, decyzja nie była dla mnie łatwa, ale wizja głodowania (przecież nie zostawię go samego, żeby sobie iść coś kupić), kolejnej nieprzespanej nocy (spanie na krześle to nie sen, a Emil noc wcześniej urzędował w naszym łóżku skacząc po nas, nie spaliśmy więc), ryku tych wszystkich dzieci po wybudzeniu ze znieczulenia i dodatkowego ryku, jak któreś wspomni o jedzeniu (a nie jadły od dnia wcześniejszego i nie mogły aż do kolacji), skutecznie mnie to wyleczyło.

Plusem był komfort jaki otrzymaliśmy za tę kwotę.
Spora sala, z dużymi łóżkami i telewizorem. Cisza, spokój. Mogliśmy robić co chcieliśmy, nikomu nie przeszkadzając.

Przyszedł młody anestezjolog i wytłumaczył nam wszystko co się będzie z Tymkiem działo (znieczulenie ogólne), a Tymkowi naopowiadał o tym, że pokaże mu mnóstwo komputerków i monitorków, że dadzą mu maskę przez którą napompuje balon, no i dostanie motylka na rękę (wenflon). Tymek chciał już z nim iść. :P

Około 10 dostał głupiego jasia, leżał i oglądał Reksia, zawieszał się, mówił w zwolnionym tempie i widział podwójnie (dwa Reksie w TV:P).  Około 10:30 pojechałam z nim winda na łóżku pod salę, pożegnaliśmy się, a około 30 minut później zjawił się lekarz z informacjami.

Migdał był ogromny, zajmował sporą część. Zabieg bez komplikacji, Tymuś się wybudzał, zaraz mieli go przynieść.

No i przynieśli. Rany, jak on się darł! Nie mógł mówić, charczał, nos zawalony, nic nie rozumieliśmy. Jak trochę odkaszlał, zrozumieliśmy, ze chodzi o : boli mnie ręka. Czyli...nie przypasował mu "motylek" wenflon. ;)
Długo się uspokajał. Miał jeszcze napady, gdzie nagle krzyknął. 

Potem było już dobrze. Mógł pić, wiec to wykorzystywał i pił kubek za kubkiem.
Na kolację dostał kaszkę, ja swoją dostałam 1,5h wcześniej, ale nie jadłam dopóki on nie mógł.
Jak dostał kaszkę, siedziałam obok niego.

- idź sobie zjeść mamo
- nie, później
- idź mamo, zjedz sobie kanapki :-)

Kochany. Ale nie, że bezinteresownie. Sępił gryzy chleba z masłem. ;)

Kroplówkę dał sobie podłączyć jak panie opowiedziały, że motylek, aby był grzeczny musi pić.

Na dobranoc puściłam mu bajkę, po której jeszcze pogadał:

- mamo kocham Cię bardzo, jakbym Cię nie kochał to byłoby głupio.

:)

Opowiadał jak minął mu dzień, nic złego nie pamiętał, mówił tylko pozytywne rzeczy jak zabawa z tatą czy gra w krokodylka na laptopie.

Potem zasnął i spał bez problemu do 5, gdzie nas obudzili... :)

Dziwne jest to, że nie spał od tej 5 rano, kiedy stawiliśmy się w szpitalu w piątek. Nawet zabieg, znieczulenie, leki, stres go nie zmogły.


Na śniadanie dostał chleb z nutellą :P
I mogliśmy wyjść, kiedy motylek z rączki odleciał. :)

Wracając chrzestny zabrał go na lody. :)

Migdał kojarzy się z częstym chorowaniem czy z chrapaniem. Jak pierwsze nas nie dotyczy, tak chrapanie i owszem, aczkolwiek nie jest to moim zdaniem powód do wycinania w tym wieku migdała.
Tymek nie potrafił oddychać nosem, miał zawsze otwartą buzię, w dzień i w nocy, co nie jest prawidłowe, ani zdrowe. Miał bezdechy, co jest niebezpieczne. Mowę nosową, Otwarta buzia pomogła w rozwoju wady wymowy, jaką jest "seplenienie międzyzębowe"

Forma przeszła nie jest jeszcze prawidłowa, powinnam ciągle pisać jak o czasie teraźniejszym, w końcu na efekty musimy chwilkę poczekać. Chociażby do momentu, aż zejdzie opuchlizna. :)








Komentarze

  1. Dzielna mama i dzielny Tymek!
    Super, że już po wszystkim.
    No i te warunki...niby 200 zł to dużo, ale ja się swoje w szpitalach należałam i gdybym mogła zapłaciłabym każde pieniądze, aby być w osobnej sali a nie z czwórką innych dzieci i ich opiekunami na 20 m kwadratowych :) Także w ogóle super, że Ci takie coś zaproponowali.
    No to teraz odpoczywajcie i życzę spokojnej nocki :) aby Emilek nie buszował :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo. Oboje byliście dzielni :) no i to co spedzalo Ci sen z powiek już za Wami :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz