O wszystkim i o niczym

Nawet nie mogę nic ciekawego napisać. No nic. :)
Emiś został zeszły tydzień w domu, bo się lekko przeziębił. W piątek niespodziewanie dołączył Tymuś. :) W poniedziałek został na obserwacji u babci, było już dobrze i miał iść we wtorek do przedszkola. Taki był plan. Runął on o 1 w nocy, we wtorek już.
- Boli mnie ucho, chcę syropek!
I płacz.
Zasnął z nami w łóżku. Rano z wizją dziecia z zapaleniem ucha, zawieźliśmy go znowu do babci, gdzie o 9 sytuacja się powtórzyła. Po 16 byliśmy u lekarza - zapalenie ucha + początkowe zapalenie oskrzeli.
Antybiotyk na uszko, inhalacje i tak dalej.
No to bujamy się w domu do końca tygodnia.
A, że Tymek przechodzi chyba spóźniony bunt dwulatka, potrzebuję dużą dawkę cierpliwości. Ma ktoś na stanie? Ale naprawdę dużo. :)

Jak to jest, że dzieci przy każdym kto nie jest rodzicem, są takimi wcielonymi aniołami?
Wersja demo?
Bo rozszerzoną przechodzimy codziennie rano.
Na zmianę. Emil od rana biadoli "chce selek, chce selek, chce selek". Potem otwarty niesie do pokoju, trzymając luźno rękę w dół. Pomożesz mu, żeby nie wylał, to po położeniu na stoliku uderzy w niego z wściekłością ręką, Serek ląduje na podłodze, krzesełku, meblach. Wszystkim.
Tymek dzisiaj nie chciał się ubierać, zaczął się wykłócać, więc wyszłam mówiąc, że jak nie chce, to mu tata pomoże.
Ile się tata dzikich ryków nasłuchał to jego. Ja dla odmiany prawie pogryziona zostałam. Pierwszy raz przez mego pierworodnego. :)
Nie wiem, ja nie wiem, ale bunt dwulatka ze spóźnionym zapłonem? Poważnie? :P

Żeby nie było, że tylko diabeły z nich. :P
Emisiowi parę dni z babcią dobrze zrobiło. Odkrył zamiłowanie do pomagania w kuchni.
Wczoraj wyjął łyżkę, wspiął się na krzesło w kuchni i pomagał mieszać masę na batony. :)

Tata: Emil, idziemy myć zęby!
Emil: Nie! Ja miesam!

Ten plus, że można z nim już prowadzić normalną wymianę zdań i dogadać się w każdej kwestii.
Dzięki temu i darcie może stać się mniej uciążliwe, wszak, wiemy o co chodzi. :D Bądź nie. :D

Powstał post o wszystkim i o niczym, aczkolwiek wiadomo, ze żyjemy i mamy się względnie dobrze. :D


Tutaj Tymuś już chory.


Komentarze

  1. Mały szpital. :) Zdrówka!
    Teraz podwójna dawka cierpliwości potrzebna, się chłopaki zgrali.

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas Junior z katarem, ale na 99% od zebow, bo mu czworki wychodzą. I przechodzi przyspieszony bunt dwulatka, wiec doskonale Cie rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niko i Emis so tacy podobni! Moj tez wszystko chce "siama", a potem rozlewa lub rozsypuje. Ale sprobuj mu pomoc, to jak nie pie*rznie kubkiem czy talerzem o stol! Albo o ciebie... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? Jak czytam u Niku to jakby to mój syn był! :D

      Usuń
  4. zdrówka! ...u nas też wieczna choroba i mega bunt Maksiunka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz