Chorowanie w naszym wydaniu

Temat ten pojawia się na wszystkich blogach i wśród dzieciatych znajomych przez cały okres jesienno - zimowy. Dlatego, kiedy kończy się zima ;), ja napiszę jak wygląda u nas podejście do chorowania, pediatry i lekarstw samych w sobie.

Jesień rok temu przebiegła u nas pod znakiem chorowania i niezliczonej ilości antybiotyków.
Po zrobionych badaniach w kierunku przerostu drożdżaków candida, w naszym domu zawitała dieta bezglutenowa, bezcukrowa i bezmleczna. Żadnych odstępstw, nie ma że boli, chłopcy podołali. Po dwóch miesiącach grzyba nie było śladu, a my zmieniliśmy sposób leczenia chłopaków.

Wcześniej pojawialiśmy się u pediatry przy każdej chorobie, podając antybiotyki na zapalenie oskrzeli czy inne wirusówki. Przecież lekarz się zna, nie ma co dyskutować, prawda?
Odporność chłopców była tak zniszczona, że chorowali co chwilę.
Rok temu w grudniu zmieniliśmy pediatrę.
To on wprowadził nas, że wirusy leczy się objawowo, nie antybiotykami. Że lekarstwa w ogóle są niepotrzebne. On skierował nas z Emilem do szpitala z podejrzeniem zapalenia płuc. Tam je wykluczyli, potwierdzili za to zapalenie oskrzeli. Co dostało roczne dziecko na zapalenie oskrzeli? Nie antybiotyk. Inhalacje.
Wypuścili nas do domu, a my zaprzyjaźniliśmy się z inhalatorem. Inhalacje z soli fizjologicznej i ew. mucosolvanu (nawet go już teraz w domu nie mam) stały się naszą codziennością. Włączaliśmy i włączamy je od razu, kiedy chłopcy coś zachrypią czy mają katar. Parę dni i są zdrowi.
W większości przypadków nie robimy nawet przerwy w przedszkolu czy żłobku, bo kiedy zaczyna się katar, nasza interwencja inhalacjami skutecznie zatrzymuje rozwój przeziębienia.
Inhalujemy chłopców minimum dwa razy dziennie po 30 minut.

Nie podajemy syropów aptecznych, ani żadnych lekarstw.
Przy kaszlu poza inhalacjami, babcia wyposaża nas w domowe soczki malinowe, które chłopcy piją aż do końca przeziębienia.

Poza przypadkami samego kataru, odkąd zmieniliśmy pediatrę i sposób leczenia chłopców (czyli ponad rok czasu), Emil miał dwa razy zapalenie spojówek (jego przypadłość, mamy skierowanie na wymaz), a Tymek niedawno przeszedł zapalenie ucha. To wszystko.

Teraz widzę jaki dobry pediatra jest potrzebny, jak może nakierować rodziców na prawidłowe leczenie swoich dzieci.
Nasz pediatra zbudował odporność naszym dzieciom.
Czy go odwiedzamy jeszcze?
Może z dwa razy w zeszłym roku z każdym, a tak to odwiedzam go sama, np. po receptę na mucosolvan do nebulizacji. :)

Morał jest jeden, im więcej pakujemy syropków i antybiotyków w dzieci, tym więcej będą nam one chorować. Nie ma się co dziwić, kiedy dziecko dwa tygodnie po jednej chorobie jest znowu chore. Wszelkie lekarstwa jakie podajemy naszym maluchom niszczą im odporność.

Zresztą, nie tylko im. Nam też.

Na zakończenie:




Komentarze

  1. Swiete slowa:) zgadzam sie z Toba w 100% :) tylko zeby tak wszyscy mysleli a nie wierzyli kolorowym reklamom z syropkami :) Rowniez wystrzegajmy szczpienia na MMR!!

    Beata T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MMR i my się wystrzegamy, odraczam Emila jak mogę!

      Usuń
  2. Bardzo mi sie Twoje podejscie podoba!
    Ja sie bardzo ciesze, ze od razu trafilismy na nasza pania doktor. Przyznaje, ze czystym fuksem, bo kiedy polecany przez kolezanke lekarz powiedzial mi, ze nie przyjmuje juz nowych pacjentow, zrezygnowana wybralam pierwszego lepszego pediatre. :)
    Na poczatku nie wiedzialam sama co o tym myslec, kiedy dziecko mi kaszle tak, ze mam wrazenie, ze zaraz pluca wypluje, albo ma goraczke 40 stopni, a ona (po dokladnym przebadaniu) mowi mi, ze to najwyrazniej wirus i mam zbijac temperature i czekac. A moi tesciowie ile nam sie nagadali! Ze jak to, w Polsce jest tyle syropkow, lekarstw, nawet dla niemowlaczkow! Ze co to za kraj ta Ameryka, zeby dzieci nie leczyc, co za lekarz, zebysmy koniecznie skonsultowali sie z innym i tym podobne bzdury! :))
    Teraz dziekuje losowi, ze padlo akurat na TA lekarke. Moje dzieciaki owszem, przeziebiaja sie. Czasami. W zeszlym roku smarkali co chwile. Ale w tym roku (odpukac!) jest znacznie lepiej, wiec wnioskuje, ze ich naturalna odpornosc wzrasta. Zobaczymy jak to bedzie kiedy Bi pojdzie na jesien do przedszkola... ;)
    Kiedy moje dzieciaki sie przeziebiaja, najpierw czekam. Jesli to tylko katar, to nawet nie fatyguje sie do lekarza. Jesli nie ma goraczki, to nawet nie trzymam dzieci w domu. Jesli maja goraczke, to ja zbijam i zostawiam ich w domu. Jesli kaszla, obserwuje 3-4 dni i w 90% przypadkow, po tym czasie zaczyna im sie poprawiac. Jesli nie, to rejestruje ich do lekarza na osluchanie, na wszelki wypadek. Do lekarza biegne tez z kazda podejrzana wysypka... Jak narazie udalo nam sie uniknac powazniejszych schorzen niz trzydniowka, zapalenia ucha (do ktorych moje dzieci niestety maja tendencje...) i pare dziwnych wirusowek. I niech tak zostanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mogłąbyśpolecić ihalator? Z góry dziękuję, Agata

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację w 100 % co do tych lekarstw. Był moment, że Martyna dostawała tran, syrop na wzmocnienie, na apetyt, witaminę C i jeszcze coś, bo babcia w tv zobaczyła i myślała, że to wszystko Jej pomoże. A w tej chwili nie dostaje kompletnie nic. Żadnego tranu, żadnego syropu na apetyt i innych chemicznych dziadostw.

    OdpowiedzUsuń
  5. A w jakich proporcjach robisz inhalacje z mucosolvanu? I ile ml płyny? Możesz coś więcej napisać na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz głównie się inhalujemy solą albo Nebu - dose (bez recepty).
      Jeśli mucosolvanem to robimy np. 2ml soli i 2ml mucosolvanu (1:1), inhalujemy się około dwa razy dziennie, po pół godziny, do godziny 16. :)

      Usuń
    2. po poł godziny? w sensie dziecko pół godziny non stop wisi na inhalatorze a Ty dolewasz mu soli lub nebu dose? i tak te 30 min na raz ci wysiedzą (dobrze to zrozumiałam), moje tez inhalują sie ale tak z 2-4 ml wiec czas to max 5min - z góry dzieki za odp i rozwianie moich watpliwosci :)

      Usuń
    3. a Powiedz mi jeszcze, jak dzieci twoje kaszlą (np mokrym), sa osłuchowo czyste, to dajesz syropy wykrztuśne czy tylko inhalujesz i jak (co dajesz, jak czesto), z gory dziekuje za odp

      Usuń
    4. od tamtego czasu się troszkę zmieniło :) odstawiłam wszelkie leki do inhalacji i inhalujemy się solą albo srebrem koloidalnym. Wlewam sobie na oko, tak żeby starczyło na 30 minut inhalacji. I sól i sk używam i na mokry i na suchy kaszel. Chłopaki przyzwyczajeni, więc 30 minut wysiedzą, ale oczywiście z bajką ;)

      Usuń
  6. 5 minut przy nebu to max 10-15 minut i nie ma nic, przy moim inhalatorze. Dziecko kaszle jakby szczekał piesek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje dziecko nie dostaje nic na odporność bo dla mnie to głupota. Jak ma zachorować raz na jakiś czas to i tak zachoruje. Inhalacje u nas niestety nie pomagały przy kaszlu i wybrałam Dicotuss Baby który nie jest nafaszerowany chemią tylko zawiera naturalne składniki. Do tego działa na każdy kaszel więc mogę podawać jeden lek na różne infekcje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chciałam zapytać jak to się ma do syropów ziołowych jak Dicotuss Baby. Mają one przecież naturalny skład, głównie zioła, mimo że są sprzedawane w aptekach. Wydaje mi się, że takie leki możemy bez obaw o odporność stosować

      Usuń
  8. Ja stosuje inhalacje od 6 lat. Moja dwójka dzieci nie miała od wielu lat serwowanego antybiotyku. Taka metoda nie jest dla mnie odkryciem. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. interesują mnie inhalacje ze srebrem koloidalnym. Jakiego używasz?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz