Emisiowe sytuacje i dentysta

Wracam do domu po pracy, słyszę z pokoju ciche "mamo".
Wchodzę się przywitać i z góry zaznaczam:
Mama: ale cichutko, bo Tymuś śpi...
Emil: Nie pi! O pi! Była pani, w windzie, sła do domu. Byłem w złobku, dziadek jest w placy, boje się Mikołaja!
Emotikon confused
Rano, jak zwykle, chłopcy ładują się nam do łóżka pod kołdrę i tak chwilę leżymy.
Emil wyciągając do nas rękę mówi:
- Daj mi lęke mamo, daj mi lęke tato.
(energicznie potrząsając nimi)
- dzień dobly!

Tłumaczę Emisiowi, że dziadki biorą pieska ze schroniska, ale muszą na niego poczekać, bo go brzuszek boli i go leczą.
Tak więc całą drogę do żłobka słuchaliśmy:
- O nieeee (tu zaznaczę, że Emil potrafi zrobić naprawdę zbolała i smutną minkę, przechylając główkę na bok) pieska boli bzusek, o nieee... Klólicka tez boli bzusek (że naszego, żywego, nawet o tym nie wiedziałam;)).

Przygmocił mi przypadkiem głową w oko, przykładam zimną łyżkę pod nie, czekając tylko na pierwsze oznaki przemocy domowej, w postaci fioletowego sińca :)
Łyżka zrobiła się ciepła, odkładam ją.
- Juz Cię nie boli mamo?
- Już nie.
- Pseplasam...
I się przytulił <3

Wziął wczorajszą bułkę, która zdążyła stwardnieć, mówię więc:
- Odłóż, tata da Ci świeżą
Rzucił na podłogę z fochem
- Podnieś Emiś
Zero reakcji
- Emiś... podnieś
Zero reakcji
- Emilek, podnieś bułkę
Łzy w oczach, podkówka z ust
- Emilek! No co Ty! Chodź tu do mnie szybko!
Przytulamy się
- Gdzie buła?
- Rzuciłeś na podłogę
- Juz podniosę mamo!
Podniósł i zaniósł do kuchni :)

Dodatkowo mamy za sobą dwie wizyty u dentysty. Pojawiła się malutka czarna kropeczka na dolnej czwórce, wiec wpadłam w panikę, no bo jak to! Próchnica! Rozrośnie się, przejdzie na inne zęby! Aaaaaaa!

Pierwsza wizyta to całkowity niewypał, zanim stomatolog zabrała się za cokolwiek do roboty, Emil już miał dość wizyty, ona nieszczególnie chciała się dalej w to bawić. Mamy przyjść za tydzień.
Nie przyszliśmy. Umówiłam wizytę u stomatologa z polecenia  jednej dobrej duszyczki czytającej bloga :) (jak się okazało leczył on i moje zęby kiedyś). Od tygodnia tata szykował go na długie otwieranie buzi przy okazji mycia zębów, tłumacząc wszystko. Ja czytałam książeczkę o (ironio) zajączku Emilku, który miał  chorego ząbka i musiał iść do dentysty.
A potem czekała mnie SAMOTNA wizyta z EMILEM!!! do dentysty. :) Ależ byłam przerażona!
Najpierw skoczyłam znaleźć jakąś fajną książkę w nagrodę, padło na:



Potem odebrałam Emilka ze żłobka, gdzie w szatni znowu czytaliśmy o zajączku. Spacerkiem poszliśmy do dentysty, gdzie czekając na naszą kolej bawiliśmy się:


Wprawdzie Emil cały czas mówił, że u "doktola otwoze buzię", miałam obawy :P
A sama wizyta jak przebiegła? Pan stomatolog przywitał się z Emilem, podał mu rękę, zaprosił na fotel. Na fotelu szeroko otworzył buzię, pan stomatolog dokładnie obejrzał ząbki i stwierdził, że ta dziurka jest miniaturowa i wiertłem zrobiłby więcej szkody. :) Mamy dalej dbać o ząbki, obserwować i do kontroli zgłosić się za 3 miesiące. :) Emil więc nie zraził się, a wręcz był z siebie dumny, bo przecież otworzył buzię, dostał nagrodę od mamy, od doktora, więc się spisał, prawda? Jestem więc dobrej myśli, na następnej wizycie musi być znowu dobrze! :)
Ps. ciekawe jest to, że dwa dni wcześniej był na pierwszej wizycie u logopedy, gdzie przez godzinę (!) siedział u mnie na kolanach i pięknie pracował z Ciocią Asią. Był tylko jeden mały problem. Nie chciał otworzyć buzi. :)

Wniosek? 
Chyba woli w takich sprawach woli współpracować z mężczyznami. :D

Komentarze

  1. Mateusz da się rehabilitować tylko mężczyznom. U kobiet od razu jest foch, bulwers, krzyki, a u faceta zawsze współpracuje, także Twoja teoria może być słuszna :)
    Emilek jest bardzo dzielny. Tylko kurde tak sobie myślę, a jak za 3 miesiące okaże się, że trzeba coś wiertłem robić to...yyyyyyyyy jak to ma niby wyglądać??? przywiązują głowę dziecka do fotela? czy co? :P No ja tego jakoś nie widzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, no prędzej czy później nas to czeka :D Dzieci zniecuzla się najpierw żelem, potem dopiero igłą, wydaje mi się, że przy takiej dziurce jak on ma, to będzie dosłownie sekunda. tego się trzymam :D

      Usuń
  2. Uch, przypomnialas mi, ze musze w koncu zabrac do dentysty Bi. Pediatra truje mi juz o tym od 2 lat, a ja sie ciagle ociagam... Przy okazji chcialabym zaliczyc wizyte z Nikiem, ale nie wiem czy mam odwage brac ich do gabinetu rownoczesnie... :/

    A Emilek, jak moj Niko, cierpi na nieuleczalna przypadlosc slowotoku. :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja czekam na moment, kiedy Aleks powie coś poza "rar" i "grr" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Był czas że mój Emil tylko był spokojny u pana doktora a na wszystkie lekarki podnosił alarm. Mój Emiś też ma ta misiową bluzę (tzn. chyba już wyrósł).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz