Depresja jesienna

Tymek po wejściu w piąty rok życia, wszedł w jakiś trudny dla siebie okres. Wszystko go drażni. Wszystko traktuje jak personalny atak na jego prywatne i osobiste "ja". Nerwus straszny, przy okazji dokucznik. Wykorzystuje np, to, że Emil nienawidzi, jak dotyka mu twarzy. Robi więc to na okrągło.
Wybucha płaczem o wszystko. Nie napisałabym, że z byle powodu, bo jak sami wiemy, dla nas powód może być błachy, dla niego wręcz przeciwnie.

W chwilach zwątpienia przytulamy się i pocieszamy, chociaż tak naprawdę nie wiemy czemu znowu płacze.

W chwilach, kiedy już nas to bawi, nabijamy się troszkę z Tatą, po cichu, na boku, jak to będzie wyglądało za 8-10 lat:

Mama: "Mamo, bo mi się przedziałek ułożył na lewą a nie prawą stronę buuuu aaaaa"
Tata: Nie, nie, to będzie: "maaamo, bo populacja pingwinów zmalała o dwa tysiące pięćset sztuk aaaaa buuu, a to wszystko przez globalne ocieplenieeeeee"

Do tego pogniewał się na ulubioną Panią w przedszkolu i komunikuje nam to codziennie. Na każdej płaszczyźnie więc, Tymek przechodzi depresję jesienną. ;)

Dla odmiany, bo zawsze tak jest, Emil zmienił się o 180st. Przestał praktycznie krzyczeć, płakać, wpadać w histerię. Teraz jak jest na nas zły, mówi prosto z mostu, że nas: nie lubi, nie kocha, że brzydcy jesteśmy i w ogóle w domyśle to chyba do d... :P

Mimo to, sto razy dziennie mówi, że nas kocha, że jesteśmy fajni. Całuje nas, przytula. Cały czas się śmieje, zajmuje sam sobą. W 60% czasu nas słucha. :P

Z drugiej zaś strony, już teraz pokazuje, że będziemy mieć ciężki żywot z nim. Diagnoza w której padło "nadaktywny ruchowo" jest trafiona w 100%. Pyskuje strasznie, ale ponoć dzieci, które pyskują, są świetnymi dorosłymi. :) Na każde nasze zdanie ma krótką odpowiedź: nie.

Zrobił się bardzo asertywny. Aż za.
Empatyczny też. A to super!

Zmienili się obaj, choć nie do końca.
Tymek zawsze był wrażliwy i brał wszystko do siebie. Teraz po prostu się to nasiliło.
Emil od zawsze był pełen energii, miał swoje zdanie. U niego też się to po prostu nasiliło.

Dzisiaj miałam wolne i zaplanowane coś na konkretną godzinę, wiec poszli do przedszkola. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Już się przyzwyczaiłam, że jesteśmy razem w domu... :)

Aktualnie chłopcy żyją Mikołajem. Mamy za sobą rozmowę z Tymkiem, który przeżywał, że dostanie rózgę, wytłumaczyliśmy mu, że a nigdy w życiu :) i napisaliśmy listy do Mikołaja. Każdy z chłopców swój. Listy więc trzeba wysłać w świat, żeby Mikołaj do nas trafił z tym co trzeba. :)

Jeszcze trochę i pojawi się u nas choinka. Jak co roku chcemy żeby była na urodziny Emisia... a to już niebawem, bo 16 grudnia. :)

Idę na pyszną jajecznicę z boczkiem i szczypiorkiem. Mam nadzieję, że narobiłam Wam smaka! ;) Dobranoc!






Komentarze

  1. U nas dzisiaj dwugodzinna histeria, bo zła matka zabroniła wspinać się na pufa i stamtąd na biurko z komputerem.
    Prawie zawału dostałam. I w efekcie - ryki, piski, wrzaski, kopanie i pyskowanie po swojemu.
    Że opieka nie przyjechała, to się dziwię ;)
    Nie mam pomysłu jak mu tłumaczyć, że czegoś NIE WOLNO. Czyżby to już bunt dwulatka...?
    Ale pocieszyłaś mnie - skoro Emiś się zmienił, może Aleksander też kiedyś zamiast histeryzować - obrazi się i powie, że mnie nie lubi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzyłam, ze kiedyś napisze coś takiego, ale życzę Ci tego :D

      Usuń

Prześlij komentarz