Chorowanie w naszym wydaniu, cz. 2
Mimo, iż minął rok od dodania pierwszej części, wpis jest ciągle komentowany, a ja dostaje od Was w mailach zapytania na ten temat.
Dlatego postanowiłam go zaktualizować.
Od tamtego czasu się dużo u nas zmieniło.
Teraz z apteki mamy jedynie syrop na alergię dla Emiśka (wiadomo, nasz ukochany okres czyli styczeń - czerwiec).
Rok temu pisałam o zmianie pediatry i że to właśnie dzięki niemu wyszliśmy na prostą. Pediatra został ten sam, ale nasza częstotliwość wizyt została okrojona do może jednej rocznie.
Zdarzało nam się jednak, że musieliśmy jechać na Izbę Przyjęć do dziecięcego szpitala, bo gorączka sięgała 40,6 (Emil). Tam zlecają od razu badanie krwi, moczu, tak więc po godzinie wiemy na jakim poziomie jest crp i czy czasem nie ma zapalenia układu moczowego. Jest to na tyle w porządku, że nikt nas tam nie zatrzymuje, dostajemy (jak wtedy z Emiśkiem) informację, że to po prostu zapalenie gardła, a leczenie wprowadzam w domu sama, to sprawdzone.
Ta gorączka okazała się jednak zapowiedzią szkarlatyny, która przeszedł najpierw Emiś, potem już dużo gorzej Tymek, a na końcu (to było straszne) i ja. Nie da się uciec przed wszystkim.
Mimo to, mogę z czystym sumieniem napisać, że udaje nam się uciec przed znaczną większością wirusów. Tych przedszkolnych, krążących w rodzinie, czy na dworze. Ja choruję częściej niż chłopcy. I dłużej, bo siebie leczyć nie umiem (nie chce mi się zwyczajnie). Ostatnio miałam anginę ropna, teraz mam zapalenie zatok. I lenia w pilnowaniu, aby do w końcu doleczyć.
U chłopców kończy się wszystko na samym katarze, albo na samym kaszlu. Nie rozkłada ich, osłuchowo są czyści, gardła ładne, bez stanów zapalnych. A nawet jeśli choroba się rozwija, leczymy ją w domu, sami. Wirusowe zapalenie oskrzeli też.
Jak działamy, kiedy coś wisi w powietrzu? Już nie lecę do pediatry po receptę na mucosolvan, okazał się takim samym syfem jak wszystko inne.
W naszej apteczce znajduje się kilka "must have".
Wizyty w aptece całkowicie odeszły w niepamięć.
U pediatry czasem pojawić się trzeba (choćby po skierowanie czy osłuchać), ale nie kończy się to wykupywaniem recept.
A co z dietą? Przecież każdy z nas wie, a raczej wiedzieć powinien, że odporność znajduję się w jelitach i tak powinniśmy ją wspomagać. Mogłabym napisać jak się odżywiamy, ale w większości będzie się to tyczyło nas, rodziców, w 90% Tymka i w może 10% Emila ;)
Dlaczego? Bo My i Tymek lubi zdrowo jeść, lubimy warzywa, owoce, kombinowane dania. Tymkowi odjęłam 10%, bo jako dziecko posiadające czwórkę kochających dziadków i gromadkę rozpieszczających cioć i wujków, zjada wraz z bratem słodycze. od czasu do czasu, ale pojawiają się. Staramy się zastępować czekoladę tą gorzką (uwielbiają ją!), ale wiadomo. :)
Tymek uwielbia owsiane ciastka (bez cukru, na bananie) czy naleśniki (mąka owsiana, banan, jajko, woda), za to Emil...
Cóż, jego jadłospis (domowy) to bułka razowa z miodem (tu choć staramy się, żeby to było jak najlepszej jakości), mięcho (duzo mięcha, kocha mięcho, mięcho, mięcho) i banany.
Oczywiście w przedszkolu coś tam dziubnie, w domu czasem i zupę zje. Jednak jest to ciągle nie to, co bym chciała. Zganiam tu na problemy z SI i wrażliwa jamę ustną, która niestety przyjmuje tylko konkretne pokarmy.
Nie słodzimy, nie dajemy mleka. Nie zaślusowuje to chłopakom organizmu, więc katar z kaszlem też rzadko się pojawia.
Teraz, kiedy panuje jakiś paskudny wirus, przez który wszyscy dookoła mają chora krtań i oskrzela, my się bronimy. jest dobrze.
Mimo kaszlu, który czasem się pojawia, ale osłuchowo czyściutko, samopoczucie rewelacyjne.
Polecam.
A morał z tego jest taki sam jak rok temu. Im więcej syfu z aptek, im więcej cukru, nabiału, złej diety, tym my i nasze dzieci będziemy ciągle chorować.
Nie dawajcie sobie wmówić antybiotyku na wirus. Sprawdzcie CRP zanim go podacie.
Dla przykładu, zrobiła tak mądra mama mojego chrześniaka. Z receptą
na antybiotyk, sama zrobiła badanie, w którym wynik wyszedł śmiesznie mały. Oszczędziła mu dalszego niszczenia odporności i dużą dawką wit C postawiła bardzo szybko na nogi.
Da się?
Dlatego postanowiłam go zaktualizować.
Od tamtego czasu się dużo u nas zmieniło.
Teraz z apteki mamy jedynie syrop na alergię dla Emiśka (wiadomo, nasz ukochany okres czyli styczeń - czerwiec).
Rok temu pisałam o zmianie pediatry i że to właśnie dzięki niemu wyszliśmy na prostą. Pediatra został ten sam, ale nasza częstotliwość wizyt została okrojona do może jednej rocznie.
Zdarzało nam się jednak, że musieliśmy jechać na Izbę Przyjęć do dziecięcego szpitala, bo gorączka sięgała 40,6 (Emil). Tam zlecają od razu badanie krwi, moczu, tak więc po godzinie wiemy na jakim poziomie jest crp i czy czasem nie ma zapalenia układu moczowego. Jest to na tyle w porządku, że nikt nas tam nie zatrzymuje, dostajemy (jak wtedy z Emiśkiem) informację, że to po prostu zapalenie gardła, a leczenie wprowadzam w domu sama, to sprawdzone.
Ta gorączka okazała się jednak zapowiedzią szkarlatyny, która przeszedł najpierw Emiś, potem już dużo gorzej Tymek, a na końcu (to było straszne) i ja. Nie da się uciec przed wszystkim.
Mimo to, mogę z czystym sumieniem napisać, że udaje nam się uciec przed znaczną większością wirusów. Tych przedszkolnych, krążących w rodzinie, czy na dworze. Ja choruję częściej niż chłopcy. I dłużej, bo siebie leczyć nie umiem (nie chce mi się zwyczajnie). Ostatnio miałam anginę ropna, teraz mam zapalenie zatok. I lenia w pilnowaniu, aby do w końcu doleczyć.
U chłopców kończy się wszystko na samym katarze, albo na samym kaszlu. Nie rozkłada ich, osłuchowo są czyści, gardła ładne, bez stanów zapalnych. A nawet jeśli choroba się rozwija, leczymy ją w domu, sami. Wirusowe zapalenie oskrzeli też.
Jak działamy, kiedy coś wisi w powietrzu? Już nie lecę do pediatry po receptę na mucosolvan, okazał się takim samym syfem jak wszystko inne.
W naszej apteczce znajduje się kilka "must have".
- Srebro koloidalne - do inhalacji, do picia, do kropienia nosa, do psikania w bolące gardło, do przemywania oczu i zmian na ciele. Zawsze skuteczność 100%, nie zawiodło nas ani razu, dwa dni i po wszelkich infekcjach. Po pierwszym Runmageddonie (a nawet tuż przed startem) złapała mnie mocna chrypa, jedno płukania gardła SK i po sprawie. Działa antybakteryjnie, naturalny antybiotyk.
- Witamina C lewoskrętna - kupuję kilogram i pijemy mocny kwas, w momencie kiedy kogokolwiek coś bierze. W domowej apteczce mają to też moi rodzice i teściowie. Jest świetne na każde przeziębienie. Na kaca - niezawodne. :)
- Woda utleniona - po rozcieńczeniu do płukania gardła i kropienia nosa. Świetnie działa na zapalenie ucha. Działa antybakteryjnie.
Wizyty w aptece całkowicie odeszły w niepamięć.
U pediatry czasem pojawić się trzeba (choćby po skierowanie czy osłuchać), ale nie kończy się to wykupywaniem recept.
A co z dietą? Przecież każdy z nas wie, a raczej wiedzieć powinien, że odporność znajduję się w jelitach i tak powinniśmy ją wspomagać. Mogłabym napisać jak się odżywiamy, ale w większości będzie się to tyczyło nas, rodziców, w 90% Tymka i w może 10% Emila ;)
Dlaczego? Bo My i Tymek lubi zdrowo jeść, lubimy warzywa, owoce, kombinowane dania. Tymkowi odjęłam 10%, bo jako dziecko posiadające czwórkę kochających dziadków i gromadkę rozpieszczających cioć i wujków, zjada wraz z bratem słodycze. od czasu do czasu, ale pojawiają się. Staramy się zastępować czekoladę tą gorzką (uwielbiają ją!), ale wiadomo. :)
Tymek uwielbia owsiane ciastka (bez cukru, na bananie) czy naleśniki (mąka owsiana, banan, jajko, woda), za to Emil...
Cóż, jego jadłospis (domowy) to bułka razowa z miodem (tu choć staramy się, żeby to było jak najlepszej jakości), mięcho (duzo mięcha, kocha mięcho, mięcho, mięcho) i banany.
Oczywiście w przedszkolu coś tam dziubnie, w domu czasem i zupę zje. Jednak jest to ciągle nie to, co bym chciała. Zganiam tu na problemy z SI i wrażliwa jamę ustną, która niestety przyjmuje tylko konkretne pokarmy.
Nie słodzimy, nie dajemy mleka. Nie zaślusowuje to chłopakom organizmu, więc katar z kaszlem też rzadko się pojawia.
Teraz, kiedy panuje jakiś paskudny wirus, przez który wszyscy dookoła mają chora krtań i oskrzela, my się bronimy. jest dobrze.
Mimo kaszlu, który czasem się pojawia, ale osłuchowo czyściutko, samopoczucie rewelacyjne.
Polecam.
A morał z tego jest taki sam jak rok temu. Im więcej syfu z aptek, im więcej cukru, nabiału, złej diety, tym my i nasze dzieci będziemy ciągle chorować.
Nie dawajcie sobie wmówić antybiotyku na wirus. Sprawdzcie CRP zanim go podacie.
Dla przykładu, zrobiła tak mądra mama mojego chrześniaka. Z receptą
na antybiotyk, sama zrobiła badanie, w którym wynik wyszedł śmiesznie mały. Oszczędziła mu dalszego niszczenia odporności i dużą dawką wit C postawiła bardzo szybko na nogi.
Da się?
Cześć. Podpisuję się pod lewoskrętną. Pozostałych specyfików nie próbowaliśmy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak sama lewoskrętna daje radę to super! :)
UsuńZ ciekawości - na tę szkarlatynę to chłopcy byli szczepieni czy nie? :P
OdpowiedzUsuńMy jesteśmy dopiero miesiąc po zmianie pediatry. Trafiliśmy akurat w czasie ostrego chorowania (najpierw był chory Filip, wyzdrowiał, ale zaraził mnie i po tygodniu zaraził się ode mnie z powrotem, bo nie zdążyliśmy odbudować odporności i tak sobie teraz razem chorujemy ;]). Nie jestem jeszcze w stanie ocenić w pełni nowej pediatry, ale od strzała wyleczyła Filipa w 5 dni z początków zapalenia oskrzeli.
Z tym srebrem koloidalnym muszę spróbować! Kaj to dostać i jak tego używać? :)
na szkarlatynę się chyba nie szczepi...nie wiem, zaprzestałam już z Emilem wstrzykiwania tego gówna :P
OdpowiedzUsuńJest grupa na fb o SK, ja kupuję od jednej fajnej kobitki, sama w generatorze robi :) podam namiary jak chcesz, odezwij się :)
Hej mogłabym prosić namiary na to srebro koloidalne i wskazówki co do stosowania?;-) Pozdrawiam serdecznie Sylwia
UsuńNie wiem, czy się szczepi na szkarlatynę. Wydaje mi się, że nie, ale moja babcia ostatnio larmo robiła o to, czy szczepiony (oczywiście, że nie szczepiony, ale co będę jej tłumaczyć, nie?) :P
OdpowiedzUsuńJak ozdrowiejemy i się jeszcze nie rozpadnę to może jakiś meeting w końcu? :P
będzie troszkę szyderki, ale no nie wiem czy Filipek nie jest zagrożeniem dla nas, bo on tak zero szczepień... :D
UsuńA poważnie, kochana! jak się rozpadniesz to spotkanie dopiero będzie obowiązkowe! :D na kiedy masz termin?
Wcale nie zero :)
UsuńNa 16-go lutego, ale szczerze mówiąc to już bym się chętnie rozsypała :D
aaa to zwracam honor :D
UsuńŁo ja :o to już! żelka, rozluźniaj wszystko, czas rodzić :D
A to srebro to musi być jakieś z konkretnego źródła? Znalazlam w aptece m.in. ale tez w specjalnym sklepie z naturalnymi produktami. Tylko jedno pytanie, bo tu mam informacje, ze nie stosuje się u dzieci poniżej 3 r.ż.?
OdpowiedzUsuńW aptece piszą że do stosowania zewnętrznego i nie dla dzieci. Co jest nieprawda. Przede wszystkim srebro, żeby działało musi miec 10ppm, a te apteczne tyle nie mają.
UsuńJa kupuje u Wioli:
https://www.facebook.com/wioleta.nowakowska.7?fref=ts
A skąd wziąć witaminę c lewoskrętną?
OdpowiedzUsuńmamy tego samego sprzedawcę sk :-)
OdpowiedzUsuń